Za uchwaleniem ustawy, będącej jednym ze sztandarowych projektów ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, było w Sejmie 368 posłów, 59 zagłosowało przeciw, a 1 wstrzymał się od głosu. Posłowie PiS, którzy - jak deklarował szef ich klubu Mariusz Błaszczak - są za jak najszerszą deregulacją - uznawali rządowy projekt za "degradację" zawodów. Tym motywowali swe wnioski mniejszości, które miały na celu jeszcze szersze otwarcie dostępu do części zawodów, szczególnie prawniczych. Sejm wnioski te oddalił. W przeprowadzonych łącznie 52 głosowaniach przepadły postulaty, aby jeszcze bardziej ułatwić dostęp do uzyskiwania uprawnień zawodowych w adwokaturze i u radców prawnych osobom ze stopniem naukowym co najmniej doktorów nauk prawnych - o co apelowała do posłów Krystyna Pawłowicz (PiS). "Tak mi dopomóż Latający Potworze Spaghetti, hop-siup tralala" PiS zwracało też uwagę, że w ramach przepisów deregulacyjnych zapisano propozycję, aby składający ślubowanie nowopowoływany notariusz mógł zakończyć rotę słowami "tak mi dopomóż Bóg", a przepisy odnoszące się do adwokatów i radców prawnych nie przewidują takiej możliwości - postulowali zatem jej dopisanie. Propozycja PiS nie została uwzględniona, bo - jak tłumaczył szef sejmowej komisji deregulacyjnej Adam Szejnfeld (PO) - deregulacja polega nie na dodawaniu dodatkowych regulacji, a ślubowanie np. adwokata opatrzone dodatkową formułą "tak mi dopomóż Bóg" na pewno będzie ważne. "To oryginalny tok myślenia, czy można zatem dodać do roty ślubowania słowa hop-siup tralala?" - dopytywał Ludwik Dorn (SP). Armand Ryfiński (RP) pytał zaś, czy w takim razie składający ślubowanie mogą je kończyć słowami "tak mi dopomóż Boże, Latający Potworze Spaghetti?" Odpowiadając im wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski zapewnił, że sprawa zwyczajowej inwokacji do Boga znalazła się w ustawie notarialnej, bo jest to zawód mający także funkcje państwowe - i tam wymagało to regulacji, a co do pozostałych zawodów już nie ma takiej konieczności. I zakończył: "chyba powinienem teraz powiedzieć hop-siup tralala". W ostatecznym głosowaniu nad całością projekt poparli posłowie PO, PSL, PiS (które zapowiada wnoszenie poprawek w Senacie, a gdy się to nie uda - chce złożyć własny projekt deregulacji) oraz Solidarnej Polski. Przeciw opowiedzieli się parlamentarzyści Ruchu Palikota oraz SLD i poseł niezrzeszony Ryszard Kalisz. Przed samym głosowaniem przedstawiciel PSL Józef Zych przestrzegał, że ustawa może być sprzeczna z konstytucją. Przedstawiciel rządu wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski zapewniał, że nie ma takiego ryzyka. Gowin: "Dziś obalamy mur" Na konferencji prasowej po głosowaniach minister sprawiedliwości Jarosław Gowin uznał uchwalenie ustawy za ważny dzień w procesie poszerzania dostępu do zawodów regulowanych. "Dziś obalamy mur, za którym korporacje zawodowe zazdrośnie strzegły swoich przywilejów. Otwarcie zawodów, da nowe miejsca pracy dla młodych w Polsce, by nie musieli emigrować i szukać tej pracy za granicą. To jednak dopiero pierwszy krok. Deregulacja obejmie jeszcze blisko 200 zawodów" - zapowiedział. Jak mówił minister, gdy półtora roku temu premier Donald Tusk postawił przed nim zadanie przeprowadzenia deregulacji, powszechnie uznawano to za misję nie do wykonania. "Dzisiaj z dumą możemy zakomunikować, że zadanie zostało wykonane" - powiedział Gowin. Podkreślił, że deregulacja spowoduje wzrost liczby miejsc pracy, szczególnie dla młodego pokolenia, obniży ceny usług oraz - dzięki większej konkurencyjności - podniesie ich jakość. Gowin poinformował też, że rząd "w najbliższych tygodniach" zajmie się drugą transzą deregulacji, a w ciągu najbliższych paru lub parunastu tygodni resort sprawiedliwości skieruje do konsultacji trzeci projekt. Pierwsza z trzech transzy deregulacji przygotowana w resorcie sprawiedliwości miała na celu o ograniczenie części wymogów formalnych w dostępie do profesji m.in.: notariusza, komornika, adwokata, radcy prawnego, trenera sportowego, przewodnika turystycznego, pilota wycieczek, pracownika ochrony, detektywa, rzeczoznawcy majątkowego, syndyka, zarządcy oraz pośrednika nieruchomości, geodety, bibliotekarza, taksówkarza, szypra żeglugi śródlądowej. Druga (89 zawodów) jest już po uzgodnieniach międzyresortowych; projekt trzeciej (103 zawody z branży finansowej i technicznej) ma niedługo trafić do uzgodnień. Dziś wykonywanie 380 zawodów podlega licznym wymogom, licencjom itp. Krytycy wskazywali, że w ten sposób nie uda się osiągnąć deklarowanego celu, a przez "eksperymentowanie na żywym organizmie" obniży się poziom świadczonych usług i nie będzie komu odpowiadać za wynikłe z tego błędy. Przeciw proponowanym zmianom protestowały niektóre grupy zawodowe (m.in. taksówkarze), co doprowadziło do korekt projektu. Np. wprowadzono zmianę, że gminy liczące powyżej 100 tys. mieszkańców mogłyby przeprowadzać egzamin dla taksówkarzy. Rozszerzono też wymóg niekaralności wobec trenerów o przestępstwa seksualne i związane z korupcją w sporcie. Na uchwalenie ustawy zareagowała Krajowa Rada Notarialna. Według prezesa KRN Tomasza Janika, piątkowe głosowania "stawiają polski notariat w obliczu zupełnie nowej i trudnej sytuacji". "Drastyczne obniżenie wymagań wobec osób aplikujących do zawodu notariusza, w tym skrócenie praktycznego szkolenia o dwa lata, a licząc wraz ze zmianami, które weszły w życie w 2006 r. skrócenie tego szkolenia o 90 procent, negatywnie wpłynie na ich umiejętności i poziom bezpieczeństwa obrotu prawnego" - uważa Janik. Przyznał, że notariusze liczą się "z możliwością pojawienia się częstszych przypadków kwestionowania poprawności czynności notarialnych". Teraz ustawa trafi do Senatu.