Oświadczenie odczytał w poniedziałek dziennikarzom pełnomocnik posła PO, Rafał Wiechecki, po widzeniu z nim w Areszcie Śledczym w Szczecinie. "Kategorycznie stwierdzam, że nie miałem żadnej wiedzy, aby w wynajmowanym mieszkaniu świadczone były przez najemcę usługi wątpliwe moralnie" - napisał Gawłowski. Jak podkreślił, umowa najmu "została zawarta ponad dwa lata temu z kobietą w średnim wieku, która prowadzi działalność gospodarczą w zakresie usług gastronomicznych". "Dochody z najmu były opodatkowane i ujawnione" w oświadczeniach majątkowych - dodał poseł PO. "Nie miałem żadnych sygnałów, informacji - i tym podobnych - o tym, że w wynajmowanym mieszkaniu dochodzi do jakichkolwiek nieprawidłowości" - podkreślił w oświadczeniu poseł. Poinformował też, że udzielił Wiecheckiemu pełnomocnictwa do rozwiązania umowy z najemcą mieszkania "w celu transparentności". Gawłowski dodał, że informacje mediów publicznych odebrał jako "kolejny bezpardonowy atak" na siebie, "mający na celu poniżenie" go w oczach opinii publicznej. Wiechecki poinformował, że podczas widzenia odebrał też od posła pełnomocnictwo, aby móc skierować do sądu sprawę, "co do naruszenia dóbr osobistych" przez Polskie Radio Szczecin i telewizję publiczną. Polskie Radio Szczecin podało w niedzielę na swojej stronie internetowej, że w szczecińskim apartamencie posła Gawłowskiego świadczą usługi prostytutki. Radio Szczecin poinformowało, że rozgłośni udało się ustalić nieoficjalnie z trzech niezależnych źródeł, kto jest właścicielem nieruchomości. O sprawę byli pytani posłowie opozycji w niedzielnym programie TVP Info. Andrzej Halicki (PO) zarzucił prowadzącemu stosowanie "ubeckich metod". "Gawłowski nie ma możliwości się bronić, bo zastosowano wobec niego areszt" - podkreślił. Stanisław Gawłowski przebywa w areszcie od 15 kwietnia. Prokuratura przedstawiła mu pięć zarzutów, w tym trzy korupcyjne. Śledztwo szczecińskiej delegatury Prokuratury Krajowej prowadzone jest w sprawie tzw. "afery melioracyjnej".