24-letni Jarosław Ziętara zaginął w 1992 roku. Wyszedł z domu do redakcji "Gazety Poznańskiej", w której pracował jako dziennikarz. Nie pojawił się tam jednak ani tego dnia, ani później. W 1999 roku Prokuratura Okręgowa w Poznaniu umorzyła śledztwo w sprawie uprowadzenia dziennikarza. Prokurator Jacek Derda z poznańskiej prokuratury okręgowej powiedział, że śledczy cały czas sprawdzają poszczególne wątki. Przyznał jednak, że obecnie "nic przełomowego w tej sprawie się nie dzieje". - Sprawdzane są różne wątki, założenia śledcze, ale ponieważ jest to praca operacyjna to nie będzie ona ujawniana mediom. W tej chwili sprawdzamy wszelkie, nawet mniej prawdopodobne wersje. Sprawy, które zostały umorzone i są sprawami niewykrytymi, są cały czas analizowane. Gdy będzie jakakolwiek szansa na nowe ustalenia to takie postępowania będą na nowo podjęte - powiedział. Sprawę zaginięcia dziennikarza próbuje nagłośnić Komitet Społeczny "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Według niego jest to jedyna we współczesnej Polsce niewyjaśniona zbrodnia, której ofiarą padł dziennikarz w związku z wykonywanym zawodem. Komitet organizuje ogólnopolską akcję społeczną mającą na celu nagłośnienie sprawy dziennikarza oraz doprowadzenie do podjęcia na nowo umorzonego śledztwa. Akcja polega na zamieszczeniu we wrześniu w gazetach i internecie banerów przypominających o niewyjaśnionym od 18 lat zaginięciu Ziętary. Do udziału w akcji zaproszono prasę, media internetowe, instytucje, organizacje społeczne oraz wszystkie osoby, które dysponują stronami internetowymi. - Chcemy przypomnieć, że porwanie i zabójstwo dziennikarza to nie sprawa wąskiej grupy zawodowej tylko poważny problem w wymiarze państwowym. Hasłami naszej akcji są słowa nieżyjącego już prof. Zbigniewa Hołdy, który w 2008 roku powiedział o sprawie Ziętary: "Jeśli zabija się dziennikarza z uwagi na wykonywany przez niego zawód, to uderza się w fundamentalne zasady demokracji" oraz wypowiedź Piotra Najsztuba, który porównał sprawę Ziętary do sprawy Olewnika - powiedział Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz "Polski - Głosu Wielkopolskiego", współzałożyciel Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Komitet w kwietniu wystąpił do prokuratora generalnego z apelem o przekazanie sprawy dziennikarza do prokuratury spoza Wielkopolski. Zdaniem członków komitetu poznańskie organy ścigania popełniły błędy i zaniechania przy badaniu sprawy. - Rzecz jest w gestii prokuratora generalnego. Można tylko dodać, że już wielokrotnie zmieniły się osoby prowadzące to postępowanie. Nie doszukiwałbym się tu żadnych okoliczności, które mogłyby powodować wyłączenie - powiedział prokurator Jacek Derda. Jarosław Ziętara urodził się w 1968 roku Bydgoszczy. W "Gazecie Poznańskiej" zajmował się m.in. tematyką polityczną i aferami gospodarczymi. Po zaginięciu początkowo podejrzewano, że Ziętara ukrywa się gdzieś w Polsce, by szukać samotności, później pojawiły się wersje, że mógł popełnić samobójstwo albo uciec za granicę. Wreszcie, że jego zniknięcie nie było przypadkowe, a został uprowadzony i zamordowany w związku z tekstami o aferach gospodarczych, o których pisał. Przez pewien czas śledztwo w sprawie zniknięcia Ziętary próbowali prowadzić na własną rękę jego koledzy dziennikarze. W 1999 r. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu umorzyła śledztwo w sprawie Ziętary. Śledczy uznali, że wyczerpane zostały możliwości dowodowe. - Są poważne poszlaki, przesłanki, nie stanowią jednak podstawy do przedstawienia komukolwiek zarzutów. Pomimo podjęcia szeregu działań nie udało nam się odnaleźć zwłok Jarosława Ziętary - mówił wówczas prowadzący sprawę prokurator. Rok wcześniej prokuratura poinformowała, że pojawiły się fakty, które wskazywały na to, iż Ziętara stał się ofiarą zabójstwa na zlecenie.