Do kradzieży doszło w poniedziałek po południu; laptop znajdował się w sekretariacie sztabu. "Gdy do sekretariatu, gdzie siedziałem, przyszły dwie osoby na spotkanie w sprawie kampanii, wyszedłem do drugiego pomieszczenia, gdzie był pan Waszczykowski. Przekazałem informację, co zajęło mi ok. 30 sekund. Wróciłem do pomieszczenia, gdzie był laptop, bo usłyszałem, że ktoś wchodzi lub otwiera drzwi. Spojrzałem na biurko, a laptopa nie było" - relacjonował PAP Mastalerek. Z jego relacji wynika, że zbiegł po schodach na parter kamienicy, gdzie stały trzy kobiety. "Kobiety przyznały, że zbiegał młody człowiek w czapce z daszkiem. Nie wiedziały, gdzie pobiegł" - mówił Mastalerek. Dodał, że zatrzymał patrol straży miejskiej, z którym sprawdził okolicę, ale sprawcy nie odnaleziono. Obecnie w sztabie są już policjanci. "Trudno jest mi to ocenić. Chcę zakładać, że to był po prostu bandycki numer" - powiedział PAP Waszczykowski. Dodał, że wszystko trwało sekundy w czasie, gdy on przebywał w drugim pomieszczeniu, przyjmował ludzi i omawiał spotkania. Jego zdaniem sprawca albo widząc laptopa, skorzystał z okazji, albo był wcześniej w jego biurze, by sprawdzić, gdzie stoi sprzęt. Zaznaczył, że jego biuro jest otwarte od kilku tygodni i przyjmuje w nim wiele osób. Waszczykowski powiedział, że laptop był wypożyczony z klubu parlamentarnego PiS; używał go jego asystent. "On miał całą korespondencję moją, wszystkie adresy ludzi, z którymi się łączymy, z którymi organizujemy spotkania, całą dokumentację, zdjęcia, materiały" - zaznaczył kandydat PiS na prezydenta Łodzi. Informację o zgłoszeniu na policję kradzieży komputera z siedziby sztabu jednego z kandydatów na prezydenta Łodzi potwierdziła PAP rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska. Według niej zgłoszenie wpłynęło przed godz. 15. Ze wstępnej relacji pracowników sztabu wynika, że nieznany mężczyzna przez kilka minut był sam w pomieszczeniach, a po jego wyjściu stwierdzono kradzież laptopa. Policja bada sprawę i szuka sprawcy kradzieży. Sztab wyborczy kandydata PiS na prezydenta Łodzi mieści się w kamienicy przy ul. Piotrkowskiej, kilkaset metrów od łódzkiej siedziby partii, gdzie 19 października 62-letni Ryszard C. zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego i ranił nożem 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego.