Kontrowersyjne słowa ministra W poniedziałek szef MSZ skomentował w RMF FM protest kobiet przeciwko możliwemu zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Minister na pytanie, czy prawa kobiet w Polsce są zagrożone, odparł: "Chyba tylko w 'Gazecie Wyborczej'", po czym dodał: "Niech się bawią. Jeśli ktoś uważa, że nie ma większych zmartwień w Polsce w tej chwili, to proszę bardzo". We wtorek Waszczykowski w TVN24 powiedział, że jego wypowiedź w RMF FM to była "dłuższa fraza", w której przestrzegał, by "się nie bawiono, nie szydzono z ważnej sprawy, jaką jest kwestia życia i śmierci". Na stwierdzenie, że uczestniczki "czarnego protestu" były oburzone jego słowami, odparł: "I niech są oburzone. Dlatego że tego typu protesty mnie oburzają". Pokazując zdjęcie z protestu, zwrócił uwagę, że na transparentach są wulgaryzmy. "Tę sprawę się spłyca do wolnego wyboru" - ocenił. Na uwagę, że kobiety jego wypowiedź ("Niech się bawią") odebrały jako kpienie i lekceważenie ich protestu, odparł: "Bo wczorajszy protest był kpiną z bardzo ważnego wydarzenia, z bardzo ważnej kwestii. My jesteśmy gotowi na bardzo poważne rozmowy, bo rozmowa o życiu i śmierci to najważniejsza rozmowa w naszej cywilizacji". Dopytywany o opinię, że jego słowa były wyrazem pogardy dla manifestujących kobiet, powiedział: "Dla takich, które w ten sposób odnoszą się do tak ważnej kwestii jak życie i śmierć człowieka. Porozmawiajmy o tym poważnie, to są zagadnienia dotyczące etyki, moralności, światopoglądu, religii i trzeba rozmawiać na ten temat poważnie. A nie przebierać się, nie robić happeningi, nie krzyczeć głupkowatych haseł. To nie jest sposób rozmowy na temat życia i śmierci" - mówił Waszczykowski. Pytany o to, czy zaskoczyła go skala demonstracji, minister odpowiedział, że nie zaskoczyła go, "bo była marginalna". Waszczykowski: Niczego takiego nie powiedziałem, za co miałbym przepraszać Waszczykowski, zapytany w Sejmie przez dziennikarzy, czy zamierza przeprosić za swoje wypowiedzi, odpowiedział: "Niczego takiego nie powiedziałem, za co miałbym przepraszać. Jeszcze raz powtórzę: o życiu i śmierci w naszej cywilizacji nie rozmawia się na wiecach, nie rozmawia się na ulicach i nie używa się haseł, których nie jestem w stanie wypowiedzieć jako mężczyzna, jakie były używane na tym wiecu". Wcześniej we wtorek posłanka PO Monika Wielichowska wniosła o przerwę w obradach Sejmu i - jak mówiła z trybuny sejmowej - "wyjaśnienie przez premier rządu, kobietę, pogardliwych słów ministra Waszczykowskiego, który wczoraj i dzisiaj do dziesiątek tysięcy Polek, do dziesiątek tysięcy kobiet w Polsce, w miastach i miasteczkach powiedział, że 'czarny protest' to kpina, że w 'czarny poniedziałek' to niech się kobiety bawią". "Żądamy odpowiedzi pani premier na pytania: czy PiS ma jakąś granicę pogardy wobec kobiet, czy w PiS jest jakaś granica wulgarności" - powiedziała posłanka PO. Poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz również wniósł o przerwę, w czasie której - jak mówił - Waszczykowski przygotowałby przeprosiny "dla wszystkich kobiet, które wczoraj obraził". "To było niegodne, to co pan wczoraj zrobił, po prostu niegodne nie tylko ministra spraw zagranicznych, to było niegodne mężczyzny. I jako mężczyzna żądam od pana przeprosin. Dzisiaj" - powiedział Meysztowicz. Reakcja Barbary Nowackiej Na poniedziałkowe i wtorkowe wypowiedzi szefa MSZ zareagowała <a class="textLink" href="https://www.bryk.pl/artykul/ministra-barbara-nowacka-powolala-pelnomocnika-ds-zdrowia-psychicznego-uczniow" title="Barbara Nowacka" target="_blank">Barbara Nowacka</a>. - Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski powinien zostać odwołany ze swojego stanowiska - oceniła na wtorkowym briefingu przed siedzibą PiS liderka "Inicjatywy Polskiej". Nowacka podkreśliła, że poniedziałkowy "czarny protest" był sukcesem osób, które demonstrowały przeciwko "barbarzyństwu procedowanemu przez Sejm, cofaniu Polski do średniowiecza, krzywdzeniu kobiet, narażaniu naszego poczucia godności i bezpieczeństwa na szwank". "Dziś, tak jak i zresztą wczoraj minister Waszczykowski wychodzi i kpi z protestów, używa słów pogardy, niewłaściwych i absolutnie niedopuszczalnych, szczególnie jeśli się jest ministrem odpowiedzialnym za naszą dyplomację" - podkreśliła. Dodała, że setki tysięcy Polaków nie może być lekceważonych. "Stoimy tu przed biurem PiS, żeby zaapelować do głównego ośrodka władzy w Polsce - Jarosława Kaczyńskiego - żeby po pierwsze: zdymisjonował ministra Waszczykowskiego. Ktoś taki nie może odpowiadać za dyplomację, nie powinien być ministrem" - podkreśliła Nowacka. "Oczekujemy od Jarosława Kaczyńskiego, że spojrzy, jaką szkodę wyrządzają jego ministrowie i społeczeństwu, i wizerunkowi Polski" - zaznaczyła. Pytana o dalsze kroki dotyczące prawa aborcyjnego wymieniła m.in. podjęcie europejskiej inicjatywy ustawodawczej ws. in vitro i badań prenatalnych, pod którą zbiórkę miliona podpisów "Inicjatywa Polska" rozpocznie "prawdopodobnie w połowie stycznia" oraz kolejne protesty. "Jak one będą duże? Jeżeli dla PiS to jest za mało, być może trzeba będzie zorganizować marsz miliona kobiet, myślę, że jesteśmy na to gotowe" - podkreśliła Nowacka. Gasiuk-Pihowicz: To sytuacja karygodna, cynizm Nazwanie przez szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego kpiną protestów tysięcy Polaków przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego obraża kobiety i świadczy o cynizmie i głębokim lekceważeniu spraw ważnych dla Polaków - uważa posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz. "Żaden konstytucyjny minister nie powinien się wypowiadać tak, jak to robi w ostatnich dniach minister Waszczykowski. To jest sytuacja karygodna; to jest cynizm, totalna znieczulica, jest to obraźliwe w stosunku do kobiet. Czuję się osobiście obrażona tym, że protest tysięcy Polek i Polaków, w kraju i za granicą, na ulicach właściwie wszystkich miast, został nazwany kpiną" - powiedziała we wtorek Gasiuk-Pihowicz na briefingu prasowym w Sejmie. Jak mówiła, "wypowiedź ministra Waszczykowskiego świadczy o głębokim lekceważeniu spraw ważnych dla tysięcy Polaków". "To, co minister Waszczykowski nazwał kpiną było wczoraj główną informacją chociażby w BBC World i innych międzynarodowych stacjach. Jeżeli minister Waszczykowski tak prowadzi dyplomację, jak traktuje polskie kobiety, to ja się po prostu zaczynam bać o przyszłość Polski" - podkreśliła. "Jakim trzeba być człowiekiem, żeby sytuację, w której kobieta chora na raka nie będzie mogła podjąć leczenia albo kobieta będzie zmuszona do urodzenia dziecka, które umrze w cierpieniu kilka godzin po urodzeniu, albo sytuację, w której zgwałcona trzynastolatka będzie zmuszona do urodzenia dziecka, nazwać kpiną" - pytała posłanka Nowoczesnej. Jak dodała, takie zachowanie "to ze strony PiS pogarda i kompletne niezrozumienie dramatycznych konsekwencji, jakie wprowadza ustawa, która dzięki głosom oddanym przez posłów i posłanki PiS została wprowadzana do prac w komisji". Według niej ostateczna decyzja w sprawie prawa regulującego kwestię aborcji i kwestię in vitro zostanie podjęta "jednoosobowo przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego". "Jeżeli Jarosław Kaczyński podejmie decyzję o tym, że łaskawie kobiety zgwałcone czy kobiety, których zdrowiu będzie zagrażała ciąża, będą mogły dokonać aborcji, ale nie będą jej mogły dokonać kobiety w sytuacji, której będą nosiły dziecko z bardzo ciężkimi wadami, będzie to oznaczało koniec badań prenatalnych i leczenia prenatalnego w Polsce. Na to nie ma zgody Nowoczesnej" - oświadczyła posłanka. Nowoczesna zapowiada projekt ustawy Gasiuk-Pihowicz poinformowała, że Nowoczesna przygotuje projekt ustawy, która "będzie regulować kluczowe kwestie, jeżeli chodzi o ograniczenie liczby aborcji dokonywanych w Polsce". Jak mówiła, projekt będzie dotyczył dostępności i refundacji środków antykoncepcyjnych oraz edukacji seksualnej w szkołach.