Dziś Anna Fotyga podała się do dymisji z funkcji szefowej kancelarii prezydenta. Waszczykowski podkreślił, że nikt do niego nie dzwonił w sprawie ewentualnego zastąpienia Fotygi. Twierdzi też, że nie ma pojęcia jakie kandydatury są ewentualnie brane pod uwagę. Siebie na tym stanowisku raczej nie widzi.Co nie oznacza, że odrzuci każdą propozycję. - To jest poważna funkcja polityczna (szefostwo kancelarii prezydenta - red.). Ja czuję się raczej ekspertem w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego. Mam za sobą wiele lat pracy zarówno naukowej, jak i w ministerstwie spraw zagranicznych. W Polsce i za granicą. I jeśli pojawi się poważna oferta w tej dziedzinie na pewno ją rozpatrzę - powiedział Waszczykowski. Czy to oznacza, że były negocjator w sprawie tarczy antyrakietowej rozważa jednak pracę u prezydenta? Spekulacje o tym, że Waszczykowski mógłby zająć jakąś funkcję w którejś z instytucji podległej głowie państwa pojawiły się kilkanaście dni temu, po wywiadzie jakiego udzielił tygodnikowi "Newsweek". Stwierdził w nim m.in., że rząd zwleka z negocjacjami w sprawie tarczy antyrakietowej z powodów kompletnie nie merytorycznych. Waszczykowski powiedział, że m.in. podczas rozmów w gronie Donald Tusk - Radosław Sikorski - Sławomir Nowak padały opinie, że nie do przyjęcia jest taki projekt, który przez opinię publiczną może zostać odebrany jako sukces prezydenta. Wywiad ten kosztował Waszczykowskiego stanowisko wiceszefa MSZ. Pod adresem byłego negocjatora padły też ostre słowa krytyki ze strony polityków PO. W TVP INFO Waszczykowski podkreślał również, że udzielając wywiadu nie miał złych intencji. Chciał tylko "zwrócić uwagę na inny aspekt sprawy". - Żałuję tylko, że nie byłem obecny podczas dzisiejszego podpisywania umowy w sprawie tarczy. Ale taki jest los urzędnika - dodał.