- Wtedy "obawa, że po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych może się zmienić sposób realizacji umowy (...) zostałaby wykluczona - mówi Waszczykowski. - Natomiast zwlekanie z ratyfikowaniem umowy jest ponownie swego rodzaju zachętą, by jeszcze coś przy niej 'kombinować' po wyborach". Według niego nieoficjalne wprawdzie informacje o zamiarze zwlekania polskiego rządu z ratyfikacją umowy do czasu wyników wyborów prezydenckich w USA "rodzą wciąż obawy, że są to jakieś próby odłożenia tego wszystkiego. - Zauważmy, iż władze błyskawicznie przyjęły to porozumienie, aby oddalić te zarzuty, które postawiłem - mówi Waszczykowski. - Istnieje wciąż obawa, że po wznowieniu obrad Sejmu może dojść do jakiejś próby rozliczeń, a oficjalnie rząd będzie twierdził, iż przyjęliśmy umowę na rzekomo lepszych warunkach. Wstrzymując więc jej ratyfikację, może on doprowadzić do jej niezrealizowania po wyborach". Rozmówca "Naszego Dziennika" obawia się, że "to kolejna próba obejścia tego porozumienia". Zapytany dlaczego w ramach ratyfikacji polsko-amerykańskiej umowy w sprawie instalacji tarczy nie zostanie podpisana, ale tylko ogłoszona, deklaracja polityczno-wojskowa, w której Stany Zjednoczone dają Polsce dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa, Waszczykowski odpowiada, że tego nie wie. Dodaje jednak, że kiedy on negocjował, wtedy "strona amerykańska zgadzała się na podpisanie tej deklaracji". A to znacznie podniosłoby jej znaczenie.