Wezwał on ukraińskie władze, by jak najszybciej wyeliminowały ze swego prawodawstwa sprzeczne z europejskimi standardami przepisy, umożliwiające skazywanie na karę więzienia za decyzje polityczne. Waszczykowski powiedział jednak w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że takie apele na ogół się wygłasza, gdy sprawa jest wcześniej uzgodniona między dwoma państwami. Gdyby tak nie było, to apel prezydenta byłby rozpaczliwą próbą utrzymania kanałów komunikacji z Ukrainą. Według posła Prawa i Sprawiedliwości, jeśli apel był uzgodniony, to strona ukraińska na niego odpowie. W przeciwnym razie takiej odpowiedzi nie będzie, co zdaniem Waszczykowskiego byłoby najgorszym scenariuszem. Świadczyłoby też o błędach popełnionych przez doradców prezydenta. Waszczykowski zauważył, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski nie zajmuje się problemem Ukrainy, ale pojechał do Birmy i Tajlandii. Poseł PiS przyznał, że opozycja nie ma wielkich możliwości działania w sprawie Ukrainy. Może tylko kontaktować się z ukraińskimi ugrupowaniami z dawnej "pomarańczowej koalicji". Zdaniem Waszczykowskiego, sposób traktowania Julii Tymoszenko może świadczyć o osobistej wrogości prezydenta Wiktora Janukowycza lub o nacisku lobby, które chciałoby pozostawić Tymoszenko w więzieniu.. Waszczykowski podkreślił, ze przyszłość stosunków Ukrainy z Unią Europejską zależy od Ukraińców. Dodał, że ukraińscy politycy mogą traktować sprawę Julii Tymoszenko jako kartę przetargową w sprawie traktatu stowarzyszeniowego z Unią. Byłoby to jednak, zdaniem Waszczykowskiego, błędne podejście. Unia raczej nie pójdzie na ustępstwa wobec Ukrainy, a więc to tamtejsi politycy powinni zmienić swoje stanowisko. Poseł PiS podkreślił, że gdyby Ukraina rozpoczęła proces akcesyjny, to musiałaby przyjąć europejskie standardy, dotyczące wymiaru sprawiedliwości.