Dziennik przypomina, że koordynator służb specjalnych wytoczył sprawę karną 75-letniej Wandzie Gąsior, bo wysłała do TVP skargę, że ówczesny poseł PiS nie zapłacił firmie jej zięcia za prace przy budowie domu, więc jest "oszustem". Krakowski sąd nakazał jej przeprosić Wassermanna za pomówienie. Wanda Gąsior w skardze do Strasburga domaga się teraz od 10 tys. euro i pokrycia kosztów sądowych. Twierdzi, że wyrok narusza wolność słowa. - Nie czuję się winna zarzucanych mi czynów. Walczę, bo jestem to winna tym, którzy za komuny walczyli o wolność słowa. A dziś co się dzieje? Politycy o każdą wypowiedź biegną do prokuratury, która ściga bezdomnego lub biedną emerytkę - powiedziała "Gazecie". - To kompletna bzdura i bezpodstawne działania Wandy Gąsior, która została przez sąd prawomocnie uznana winną kłamliwego pomówienia mnie i która zna miażdżące ją uzasadnienie sądu, którego treści nie mogę ujawnić, gdyż z mocy ustawy postępowanie było tajne - napisał we wczorajszym oświadczeniu Zbigniew Wassermann. Zaatakował przy okazji "Super Express", który podał informacje o skardze emerytki do Strasburga, i "Gazetę Wyborczą", choć akurat o ostatniej skardze pani Gąsior "GW" nie pisała. W komentarzu "GW" pisze, że potężny minister Wassermann kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Najpierw wygrał z wanną, która miała być groźna dla życia. Potem - z 75-letnią emerytką, która nazwała go oszustem. W międzyczasie kilkakrotnie triumfował w boju z układem. My w starciu z ministrem poddajemy się bez walki - podkreśla "GW". Ataku na tekst, którego w "Gazecie" nie było, po prostu nie sposób odeprzeć.