- Poseł Szmajdziński mija się z prawdą. Nigdy nie określałem w minutach czasu nagrania - podkreślił Wassermann. Odniósł się w ten sposób do czwartkowej wypowiedzi Szmajdzińskiego. Szef klubu SLD podczas konferencji, na której jego partia domagała się upublicznienia filmu z akcji w domu Blidy, powiedział: "Pan Wassermann w mojej obecności na komisji do spraw służb specjalnych mówił, że jest nagranie z całej akcji. Z wejścia, z wszystkiego tego co się działo we wnętrzu mieszkania Barbary Blidy. Później mówił, że jest tego filmu 6 minut. Później, że 2 minuty. Później, że kilkanaście sekund, a później, że tylko z momentu pukania do drzwi. No więc czy można inaczej tę sprawę nazwać, określić innymi słowy niż mataczenie?" - Kilka godzin po samobójczej śmierci Barbary Blidy działając pod presją czasu i pytań mediów przekazałem informację uzyskaną od kierownictwa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że akcja ABW była filmowana. Dopiero później otrzymałem precyzyjną informację, że jest to zapis tylko z początkowej fazy działań funkcjonariuszy - wyjaśniał Wassermann. Przytoczył też stenogram ze swojej informacji w Sejmie, w której podkreślił, że "czynność (ABW) była dokumentowana do pewnego etapu" i że były to początkowe działania funkcjonariuszy. Minister oświadczył też, że nie są prawdą sugestie przewodniczącego komisji ds. służb specjalnych Janusza Zemke, że łódzka prokuratura zgłaszała jakiekolwiek zastrzeżenia do oryginalności nagrania. Zemke m.in. we wtorek po posiedzeniu speckomisji powiedział dziennikarzom, że prokuratorzy przekazali taśmę policyjnym ekspertom, by ci sprawdzili, czy nie doszło do manipulacji. - Od dnia tego tragicznego wydarzenia konsekwentnie mówiłem, że wszystkie okoliczności muszą być wyjaśnione na gruncie śledztwa prokuratorskiego. Apelowałem też o niewykorzystywanie śmierci Barbary Blidy do celów politycznych. Niestety z przykrością stwierdzam, że Sojusz Lewicy Demokratycznej od początku politycznie gra tą tragedią, przedstawiając opinii publicznej nieprawdziwe informacje - dodał Wassermann. Barbara Blida zastrzeliła się pod koniec kwietnia w łazience swojego domu podczas przeszukania, prowadzonego przez ABW. Ta akcja miała na celu przeprowadzenie rewizji i zatrzymanie b. posłanki SLD w związku z prowadzonym przez katowicką prokuraturę śledztwem w sprawie afery w przemyśle węglowym z lat 90. i wręczania przez śląską bizneswoman Barbarę K. korzyści majątkowych osobom pełniącym funkcje publiczne. Samej Blidzie miał być przedstawiony zarzut pomocnictwa przy wręczeniu korzyści majątkowej prezesowi dawnej Rudzkiej Spółki Węglowej. SLD od chwili tragicznej śmierci swej b. posłanki żąda powołania specjalnej komisji śledczej ds. wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia. Marszałek Sejmu Ludwik Dorn uważa, że nie ma ku temu przesłanek i oddala wniosek SLD w tej sprawie.