Aresztowany na potrzeby śledztwa 33-letni Claudiu Crulic odmówił przyjmowania jedzenia i zmarł po czterech miesiącach w szpitalu z powodu wygłodzenia. O sprawie napisał "Tygodnik Powszechny". - Uderza ogromna rutyna i bezduszność. Życie ludzkie przestało być w tych warunkach wartością - powiedział podczas piątkowej konferencji prasowej Wassermann. Dodał, że postępowanie prowadzone w sprawie śmierci podejrzanego będzie trudne, gdyż dotyczyć będzie funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości. Dlatego, jego zdaniem, powinno być prowadzone w innym okręgu. - Do takich sytuacji nie można dopuścić w przyszłości. Polska nie może budzić sensacji na skalę europejską tego typu sprawami - zaznaczył Wassermann. Według niego, tymczasowe aresztowanie powinno być stosowane jako środek zapobiegawczy w uzasadnionych sytuacjach. Tymczasem zdarza się, że sądy wykorzystują je zbyt pochopnie, a także często nadmiernie przedłużają. Prokuratura zarzuciła Claudiu Crulicowi, iż w lipcu ub. roku ukradł w sklepie portfel z dokumentami i kartami bankomatowymi i kredytowymi, a następnie razem z innymi osobami pobrał z bankomatów na podstawie skradzionych kart 22,5 tys. zł na szkodę okradzionego. Podejrzany trafił do aresztu we wrześniu. Akt oskarżenia powstał w listopadzie, a w grudniu trafił do sądu. Crulic zmarł w styczniu br. W marcu jego przyjaciółka skazana została nieprawomocnie za udział w tej kradzieży na 6 miesięcy pozbawienia wolności. Zdaniem prokuratury, do końca listopada ub.roku, kiedy podejrzany pozostawał do dyspozycji prokuratora, nie było żadnych informacji dotyczących jego zachowania w areszcie, w tym protestu głodowego. Także sąd nie miał wcześniej informacji, by życie aresztanta było zagrożone. Zdaniem dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Krakowie Zygmunta Lizaka, sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby osadzony pozostawał do dyspozycji jego służb. Według niego aresztant pozostawał do dyspozycji sądu i to sąd decydował w tej sprawie.