Konrad Piasecki: Nie ma pan jeszcze dosyć tej roli sejmowej kości niezgody? Zbigniew Wassermann: Jeśli się jest w polityce, to nie można rezygnować łatwo, tym bardziej że nie widzę powodu, dla którego miałbym to zrobić. Czuje się pan trochę jak Helena Trojańska, o którą toczono wojnę? Patrzę, jak wypadnie dzisiaj test uczciwości dla polityków, którzy dzisiaj mają w mojej sprawie podjąć decyzję. Dlaczego mówię o teście uczciwości? Bo z jednej strony, jest jeszcze w tych warunkach możliwość wyjaśnienia czegokolwiek, a z drugiej strony 17 miliardów na rynku... 17 milionów, które... 17 miliardów - mówię o rynku hazardowym. A o rynku hazardowym. A pan mówi jeszcze o dodatkowych przesłankach. Ja myślałem, że chodzi panu o targi z PSL-em i Platformą Obywatelską i 18 milionów, które PSL musi oddać Skarbowi Państwa. W tych interesach, bo polityka polega także na interesach, towarem będzie uczciwość. PSL sprzeda pana? Poczekajmy, zobaczymy. A jeśli chodzi o Helenę Trojańską - ona swoją karierę - wątpliwą karierę - zawdzięczała urodzie. A pan - jak myśli - czemu zawdzięcza to, że stał się tak gorącym kartoflem? Jest ogromna dysproporcja między doświadczeniem, znajomością prawa, umiejętnościami śledczymi pomiędzy mną a - niestety - kandydatami Platformy. Myśli pan, że się boją Zbigniewa Wassermanna? Mają coś bardzo dużego na sumieniu, skoro grają tak nieczysto. A nie myśli pan, że szybciej, bardziej produktywnie byłoby zrezygnować? Powiedzieć sobie: weźcie kogoś innego? Ktoś, kto idzie do polityki z zamiarem pracowania na rzecz dobra kraju, w takich sytuacjach nie może rezygnować, bo to byłoby nieuczciwe w stosunku do polskiego wyborcy. Rozważał pan poddanie się walkowerem w tej wojnie? Zastanawiam się, jaką cenę przyjdzie mi zapłacić. Może być tak, że ósmym powodem mojego odwołania będzie świadek, który powie, że ta walizka pieniędzy, których nie wziął Sekuła, wziąłem ja podczas spotkania w mojej kancelarii. Nie wycofa się pan z walki o powrót do komisji? Nie wycofam się. Choć Platforma zapowiada, że nawet jak pan wróci, to znów trzeba będzie pana wycofać, żeby pana przesłuchać. Nawet mi grożą , że stanę w innym charakterze. Chciałbym o to zapytać pana Schetynę - nie tylko że jest szefem klubu, ale rządził resortami siłowymi, że bardzo dobrze zna to towarzystwo z afery hazardowej - czy mam to traktować jako realną groźbę. A nie wycofa się pan, bo czuje się pan niezastąpiony? Nie, to nie jest kwestia niezastąpienia, to jest kwestia obowiązku - jeszcze raz powtarzam - wobec państwa i wyborców. A obowiązek koordynatora służb specjalnych był taki, żeby rozmawiać na temat hazardu, układów w Casinos Poland? Zdecydowanie tak. A co ma koordynator służb specjalnych do tego? To jest rola ministra skarbu, infrastruktury ewentualnie. Bezpieczeństwo ekonomiczne. Tego nie rozumieli koledzy z Platformy - że bezpieczeństwo to także bezpieczeństwo ekonomiczne. Jeśli ktoś przychodzi do ministra koordynatora - oficjalnie, wpisuje się do rejestru, jest przyjęty, to nie spotyka się na cmentarzu, to nie działa nieformalnie, tylko uruchamia ministra infrastruktury. Ale to jest może powód, żeby się wycofać z komisji? Może powód, który pokazuje, że był pan zaangażowany w tę historię? Powodem do wycofania się z komisji nie było to, że ktoś nie zareagował, jak przyszedł do niego ktoś z walizką pieniędzy. Tylko przyszedł w okresie, którego komisja nie bada. To jest duże szczęście. Czy wyklucza pan, że dzisiaj powtórzę to? Co pan powtórzy? Czy ten ktoś, kto był bardzo prominentny i był niebiedną postacią rynku hazardowego, nie może się pojawić - może już nie z walizką? To zawsze się może pojawić, ale co to za argument? To jest argument-wątpliwości, czy ktoś, kto pełni funkcję szefa komisji, zachowa się podobnie, czy jednak zawiadomi organy ścigania. Co będzie, jak pan przegra? PiS wskaże kogoś innego? Tak, Zbycha i Mira, bo wtedy Grzech ich przyjmie. Tylko trzeba będzie zmienić uchwałę, żeby komisja mogła pracować na cmentarzu. A poważnie? Poważnie to myślę, że nie ma żadnego powodu, żebym przewidywał, że mnie do tej komisji się nie wpuści. Tak jak panią Kempę. A jak nas rozdzielą? Kempa - tak, Wassermann - nie? To co wtedy, Kempa pójdzie, pan zostanie? Platforma wszystko może. Ja ironizowałem, że pewno na tortury się nie zdecydują, ale z tą walizką trochę się obawiam. Ale wtedy mógłby pan spokojnie kandydować na prezydenta Krakowa, a podobno ma pan taki zamiar. Uczciwych polityków potrzebuje Polska i Kraków. To jest trudny wybór. A chciałby pan kandydować na prezydenta Krakowa? Myślę, że to będzie wynikało z realnych przesłanek. Pańskie realne przesłanki są takie, żeby kandydować czy nie? Wydaje mi się, że dobrze służę Polsce i że jestem dobrym prawnikiem. Znam się na bezpieczeństwie Polski. Kraków potrzebuje rzetelnego, uczciwego prezydenta, ale Polska - tym bardziej uczciwego polityka. Czyli pan się bardziej widzi jako człowieka pracującego dla całej Polski, a nie tylko dla małego Krakowa? Ja się widzę tam, gdzie mnie postawią władze mojej partii, bo ja po to przyszedłem, żeby służyć krajowi. Jeśli Kempa i Wassermann do komisji nie wrócą, PiS wskaże kogoś innego czy ta komisja będzie pracowała bez opozycji? Ja powiedziałem: "a kto ma szanse?" No tak pan powiedział, ale ironizując, więc teraz pytam poważnie. Ale to są realne szanse. A poważnie? Odpowie pan poważnie na to pytanie czy nie? A poważnie, to poczekajmy na wyniki głosowania. Jeszcze raz powtarzam: będzie to test uczciwości polityków. Widział pan łzę w oku Przemysława Gosiewskiego przedwczoraj? Myślę, że to jest przesada i nadinterpretowanie. Gosiewski miał mokre oczy, gdy Jarosław Kaczyński powiedział: "musisz odejść"? Coś się skończyło. To był naprawdę długi, piekielnie trudny okres, w którym Gosiewski się sprawdzał. To jest człowiek, który nie boi się pracy. Czym się tak naraził prezesowi, że musiał odejść? Czy pan myśli, że jak się otwiera nowy okres, okres wyborczy, kiedy trzeba się przygotowywać do rządu, bo ten jest dramatycznie zły, to trzeba dzielić role i dzielić funkcje.. Wydaje mi się, że to nie w tych kategoriach powinniśmy na to patrzeć. Popatrzmy na to w tych kategoriach, że jak się zaczną rządy PiS, to będą szuflady pełne projektów ustaw. Kto będzie nad tym pracował? Przemysław Gosiewski stworzy te ustawy, tak? Pod jego kierownictwem zostaną stworzone. Ale jednocześnie jest tak - głośno mówi się o tym w Sejmie - że Gosiewski dogadał się z ludźmi Ziobry i ich promował, i że nie podobało się to prezesowi. Szuka się sensacji. Platforma ma ogromne kłopoty... Ale to nie tylko Platforma mówi. To mówią także pańscy koledzy z klubu. No to są ci, którzy źle życzą Prawu i Sprawiedliwości. Nie dogadał się z ludźmi Ziobry? Nie promował Kempy, nie promował Mularczyka? Proszę słuchać, co mówią politycy, którym zależy na tym, by działać uczciwie i rzetelnie. To jest szukanie pewnych pretekstów, żeby PiS zszedł do narożnika. Ostatnie pytanie. Komisja ds. służb wiedziała o zatrzymaniu rosyjskiego szpiega? Tak, wiedziała. Jak pan ocenia, na ile on był groźny? No, każde działanie profesjonalnego szpiega, a to był kadrowy szpieg, jest groźne, ale sądzę, że te skutki nie były przerażające. Był wysoko umiejscowiony? Dużo wiedział? Nie można tego lekceważyć. Na szczęście nie tak dużo, jakby się tego można było spodziewać.