- Chcę stanowczo zaprzeczyć, że taki fakt miał miejsce. Nikt nigdy mi nie przedstawił takiej listy - mówił b. koordynator ds. służb specjalnych na konferencji prasowej w Sejmie. Jak poinformowały "Gazeta Wyborcza" i Radio ZET, w 2006 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przekazała ówczesnemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu listę nazwisk tajnych współpracowników UOP z początku lat 90. Według mediów lista, która liczyła ok. 20 nazwisk, miała klauzulę "ściśle tajne", zaś oprócz J. Kaczyńskiego dostali ją też prezydent Lech Kaczyński i Wassermann. Według informacji medialnych prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Zdaniem Wassermanna, mogła zajść uzasadniona sytuacja popełnienia przestępstwa, polegająca na "zawiadomieniu organów ścigania o przestępstwie, które nie zostało popełnione". - Deklaruję, że w tym zakresie złożę zawiadomienie do prokuratury - zapowiedział. Jak dodał, 21 grudnia upływa termin ważności jego certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, a w czwartek ma nastąpić zmiana przewodniczącego sejmowej komisji ds. służb specjalnych, którym - podkreślił - powinien "według reguł w niej panujących" zostać właśnie on. Według posła PiS "są przesłanki" by sądzić, że ujawnienie informacji o liście b. współpracowników UOP to akcja mająca na celu uniemożliwienie mu kierowania komisją.