Kolejne czarne chmury nad głową Emila Wąsacza. PSL chce, by były minister stanął przed Trybunałem Stanu. Wąsacz jest kolejnym szefem resortu skarbu, któremu przeciwnicy polityczni chcą zgotować taki los - wcześniej grożono tym Wiesławowi Kaczmarkowi z SLD i Januszowi Lewandowskiemu z Unii Wolności. O odwołanie go ze stanowiska wnioskowano wielokrotnie. Ostatecznie w sierpniu ubiegłego roku premier Jerzy Buzek zdecydował się na zdymisjonowanie Emila Wąsacza. Jednak według PSL samo odwołanie ze stanowiska to po prostu za mało: "Jest to człowiek, który naszym zdaniem, za swoje dokonania zasłużył po prostu na Trybunał Stanu" - powiedział poseł ludowców Bogdan Pęk. Jego zdaniem lista win byłego ministra skarbu jest bardzo długa: - Między innymi PZU, słynna sprawa Domów Towarowych "Centrum", wręcz haniebnie wycenionych i jest kilka spraw o mniejszym kalibrze ale także istotnych - uważa Pęk, a Janusz Dobrosz dodaje: - My się będziemy koncentrowali na tych sprawach o ciężarze gatunkowym bardzo wielkim, bardzo istotnym gdzie skala strat skarbu państwa jest naprawdę bardzo, bardzo wielka. Stronnictwo wierzy, że istnieje realna szansa, by Wąsacz stanął przed Trybunałem Stanu i uważa, że dla tej sprawy pozyska głosy większości posłów. Na razie pod wnioskiem podpisali się wszyscy ludowcy - 26 osób. By jednak nadać mu bieg prawny potrzeba 115 podpisów. Tu, jak zapewnia Janusz Zemke, z pomocą przyjdzie SLD: - Myślę, że będzie to na pewno kilkadziesiąt osób; być może w naszym klubie będą nieliczne wyjątki. Chciałem przypomnieć, że klub SLD liczy w tej chwil 168 osób - powiedział Zemke. Również w AWS minister Wąsacz miał i nadal ma wielu przeciwników. PSL liczy także i na ich poparcie. Wiele wskazuje na to, że tym razem ludowcy się nie przeliczą.