Wartę przy krzyżu pełnił we wtorek m.in. Andrzej Melak, brat współzałożyciela i prezesa Komitetu Stefana Melaka, który zginął 10 kwietnia w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. - Krzyż spontanicznie postawiony w miejscu, gdzie urzędował pan prezydent, w sercu Warszawy, na Krakowskim Przedmieściu, nie może zginąć. Tak straszliwy cios, jaki dotknął Polskę, nie może być zapomniany (...) ten krzyż wskazuje drogę, cierpienie, traumę Polaków i jest symbolem tragedii - powiedział Melak. Jak ocenił, krzyż powinien zostać w obecnym miejscu do czasu powstania "widocznego znaku pamięci o tamtej katastrofie". - Tu jest wspaniałe miejsce na umieszczenie pięknej, wmontowanej w to otoczenie tablicy z 96 nazwiskami tych, którzy zginęli, opisujących tę tragedię - dodał. Zaznaczył, że po pojawieniu się przed Pałacem Prezydenckim takiej tablicy krzyż mógłby zostać przeniesiony w inne miejsce w Warszawie, np. na skwer przy ul. Senatorskiej, gdzie stoi pomnik katyński, lub do bazyliki św. Krzyża. Melak zapowiedział także, że w kolejnych dniach warty przy krzyżu będą pełnić przedstawiciele innych środowisk - górnicy, hutnicy, rolnicy i "wiele innych organizacji społecznych i patriotycznych, które czują się zobowiązane do obrony tego krzyża". Warty mają być wystawiane codziennie w godzinach 18-20. We wtorek przed krzyżem zgromadziły się też osoby, które trzymały kartki z nadrukowanymi literami, układającymi się w napis: "Cała Polska broni krzyża". Po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia podpisy pod petycją ws. usunięcia krzyża od poniedziałku zbierają anarchiści ze Stowarzyszenia "Wolność-Równość-Solidarność". Według Stowarzyszenia krzyż stoi przed Pałacem nielegalnie i narusza zasadę laickości administracji publicznej. Zbierający podpisy Jakub Machaj powiedział, że podpisało się pod nią kilka tysięcy osób; nie potrafił jednak podać konkretnej liczby. Jak powiedziała Dorota Sibińska, która podpisała petycję, krzyż nie powinien stać w tym miejscu. - Pod Pałacem Prezydenckim ten krzyż jest przeznaczony tylko dla prezydenta, a nie dla wszystkich, którzy zginęli w katastrofie - zaznaczyła. Jej zdaniem przed Pałacem mogłaby znaleźć się pamiątkowa tablica, ale nie pomnik, bo te, które już stoją przy Krakowskim Przedmieściu, mają inny charakter. - Nie jest to miejsce, żeby oddawać tutaj hołd osobom, które zginęły w wypadku - powiedziała.