- Temat budowli ochronnych w Polsce był dotąd pomijany, bo przez ponad 30 lat żyliśmy w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze - uważa Aleksander Fiedorek, ekspert w dziedzinie budownictwa ochronnego. - Wojny miały być gdzieś na granicach cywilizacji, na pewno nie u nas. Tymczasem Rosja zaczęła działania, które zresztą konsekwentnie zapowiadała przez ponad 20 lat. Budzimy się teraz z bardzo miłego snu, ale trzeba się wreszcie dobudzić - przyznaje w rozmowie z Interią. W ostatnich latach Państwowa Straż Pożarna zinwentaryzowała schrony w Polsce. 234 735 obiekty budowlane na terenie kraju zostały sklasyfikowane jako budowle ochronne. Informacji o bezpiecznych miejscach w naszej okolicy możemy szukać w aplikacji "Schrony". Jak zauważa jednak Aleksander Fiedorek, większość oznaczonych tam miejsc to tzw. MDS, miejsca doraźnego schronienia. - Te miejsca, oznaczone w aplikacji na zielono, służą do ochrony przed zjawiskami atmosferycznymi. To nie są budowle ochronne, nie mają odpowiednio zaprojektowanej konstrukcji, nie mają wyjść zapasowych, nie mają czerpni powietrza poza strefą zagruzowania. Jedyne przed czym mogą chronić, to trąby powietrzne i inne tego typu zjawiska - mówi. Czytaj także: Jak przygotować się do wojny? Eksperci wskazują na kluczowe aspekty Z opublikowanego niedawno raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że duża część tych miejsc jest w bardzo złym stanie technicznym. - Bardzo często są to zniszczone, zagrzybione piwnice, okresowo zalewane przez wodę, najczęściej to obiekty pozbawione wyposażenia ochronnego - przyznaje Fiedorek. - Według raportu NIK od dwóch do 15 proc. obywateli znajdzie miejsce w schronach. Ale nie jest tak, że mamy fizycznie zdolność do ochrony od dwóch do 15 proc. populacji w warunkach takich, jakie dają np. schrony w Finlandii. Ponad 60 proc. budowli ochronnych w Polsce w praktyce nie pełni żadnej funkcji ochronnej - dodaje. Fiedorek uważa, że w pierwszej kolejności potrzebujemy przepisów dot. warunków technicznych schronów i całościowej koncepcji ochrony obywateli w Polsce. - Musi ona zakładać, z których obszarów ewakuujemy ludzi, gdzie będziemy ich rozlokowywać. W których miejscach powinny powstać nowe budowle ochronne. To wymaga zmiany co najmniej kilku aktów prawnych, a przede wszystkim zmiany mentalności. Musimy zacząć zdawać sobie sprawę z zagrożeń czasu wojny - podkreśla. Schrony w Polsce. Wzorem Finlandia Wspomniany system schronów w Finlandii Aleksander Fiedorek uważa za wzorcowy. Podkreśla dopracowanie detali i uniwersalność opisów poszczególnych instalacji w obiektach, które są takie same w każdym mieście. - Osoba, która obsługuje schron w Helsinkach będzie umiała poradzić sobie w innym mieście. Tam wszystko jest niewyobrażalnie poukładane - opowiada Fiedorek. Wewnątrz schronu w Helsinkach znajduje się rozbudowana infrastruktura, w tym siłownia i restauracja. W pobliżu miasta jest kilka obiektów, które są w stanie pomieścić łącznie więcej osób, niż wynosi populacja stolicy Finlandii. - Duże publiczne schrony pod Helsinkami są wykute w skałach granitowych kilkanaście metrów pod poziomem terenu. Największy z nich mieści 6000 osób. To są obiekty tworzone metodą górniczą, robią niesamowite wrażenie, są ogromne. W czasie pokoju używane są częściowo na przykład jako parkingi podziemne, boiska sportowe. Finowie zaczęli je budować już w latach 30. Mają ogromną traumę wojny z Rosją - wyjaśnia Fiedorek. Warszawa to nie Kijów W rozmowach o schronach w Warszawie często podnoszony jest wątek stołecznego metra. Aleksander Fiedorek nie jest jednak przekonany do tego, że to dobre miejsce schronienia. - Pierwsze stacje metra były faktycznie za czasów PRL-u projektowane jako schrony. Niestety ze względu na ówczesną mizerię finansową nie wykonano wszystkich przedsięwzięć z tym związanych, np. nie wszystkie stacje posiadają w tunelach zamknięcia hermetyczne, przejścia kablowe wykonywane do stacji metra i do tuneli w wielu wypadkach nie są hermetyczne, nie ma centralnej dyspozytorni, w której można jednym przyciskiem zamknąć metro - mówi. Jak doprecyzowuje, te stacje mogą przez krótki czas chronić przed zagrożeniami konwencjonalnymi: odłamkami, podmuchami fali uderzeniowej. Fiedorek zauważa, że pozostałe stacje metra w Warszawie nie były projektowane z uwzględnieniem funkcji ochronnej. - Pojawiają się tam kurioza takie jak świetliki doświetlające wnętrza stacji, wejścia do stacji chronione przez zadaszenia z pleksi i szkła. Wygląda na to, że sporą część tego potencjału jako budowli ochronnych zmarnowano - mówi eskpert. Ekspert o ewakuacji: Wyznaczyłbym moment Od początku pełnoskalowego ataku Rosji na Ukrainę mieszkańcy Kijowa kryją się w tamtejszym metrze. - Nie wolno nam mylić metra w Warszawie z metrem w Kijowie. Metro w Kijowie to najgłębsze metro na świecie, od początku wykonane jako schron - tłumaczy Fiedorek. Ekspert wyjaśnia, że metro kijowskie posiada stacje i odcinki umieszczone na głębokości ponad 90 m pod powierzchnią terenu. - Posiada całe potrzebne w schronie wyposażenie: drzwi ochronne hermetyczne, filtrowentylatornie, zapasowe źródła zasilania. Posiada również instalację służącą do dystrybucji wody na peronach. Porównanie tych dwóch obiektów to tak, jakby porównywać dużego fiata z nowym mercedesem - podkreśla. Fiedorek przyznaje, że gdyby mieszkał w Warszawie, nie musiał w niej pozostać w czasie kryzysu i nie miałby warunków do przygotowania własnej budowli ochronnej, poważnie zastanawiałby się nad ewakuacją. - Bezwzględnie wyznaczyłbym moment, w którym dokonam tej ewakuacji, nie czekając na to, aż zacznie dziać się coś złego. Jeśli porównamy to do sytuacji w Ukrainie, starałbym się wyjechać mniej więcej w czasie pojawienia się informacji o gromadzeniu rosyjskich wojsk przy granicy - mówi. Ile kosztuje schron? Aleksander Fiedorek zajmuje się na co dzień m.in. popularyzacją wiedzy o budowlach ochronnych oraz o ochronie ludności cywilnej przed skutkami rażenia czynników militarnych. Odkąd sytuacja w Ukrainie zaczęła się zaogniać, zaczął zauważać poruszenie na rynku firm budujących schrony. Zainteresowanie jest większe, zarówno jeśli chodzi o osoby prywatne, jak i firmy czy instytucje. Niektórzy zlecają budowę przydomowych bunkrów, inni wzmacniają piwnice - wszystko zależy od budżetu. - Cena budowy schronu zależy od tego, czy budujemy przez firmę, czy sposobem gospodarczym (inwestor samodzielnie organizuje proces budowy - red.). Jeśli sposobem gospodarczym, koszt wynosi ok. 250 tys. zł. Najdroższe nie będzie samo pudełko wykonane z żelbetu, a wyposażenie - drzwi ochronne, filtrowentylacja, zawory przeciwwybuchowe i reszta sprzętu - wyjaśnia. Z kolei obiekt budowany przez firmę to co najmniej ok. 350 tys. zł. - Oczywiście są obiekty za milion czy kilkanaście milionów złotych. Sky is the limit. Im większe i bardziej odporne obiekty, tym cena jest wyższa - podkreśla. Pytany o to, jak zachować się, gdy słyszymy syreny alarmowe i komunikat wzywający do udania się do schronu, podkreśla: - Należy przede wszystkim oddalić się od okien. Szkło po wybuchu jest paskudnym czynnikiem rażącym - wbija się bardzo mocno i głęboko w ciało. Po drugie warto schować się w miejscu bez okien. Jeśli mamy czas - zbiec do piwnicy. Przebywanie w takim miejscu zawsze będzie lepsze niż przebywanie na otwartym terenie. Anna Nicz Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl