Od wczesnego popołudnia przy warszawskim Zoo zbierał się tłumek gapiów, którzy obserwowali akcję układania worków z piaskiem przy siatce oddzielającej nadwiślańskie plaże od ulicy. Szybko oglądający zaczęli pomagać strażakom i wojsku. - Trudno ocenić, ile osób spontanicznie przyłączyło się do akcji. To ciężka praca. Po pewnym czasie niektórzy idą odpocząć, ale wciąż przychodzą nowe osoby - powiedział strażnik miejski pilnujący, aby pracującym nie przeszkadzali gapie, którzy stoją za taśmą, po drugiej stronie ulicy. - Tu mieszkam, tutaj urodził się mój syn Mateusz, poczułem, że nie można tak zostawić zwierząt bez opieki - powiedział jeden z pracujących, który wieczorem przyszedł zobaczyć wysoką falę na Wiśle z 10-letnim synem i jego kolegą. Przyłączyli się do akcji. - Pracowaliśmy półtorej godziny, przerzuciliśmy około 150 worków z piaskiem - opowiadał Mateusz. Nie chcieli się przedstawić. - Nie chcemy się chwalić, to samo przecież robi wiele osób - argumentował ojciec. Obecnie nad Wisłą w okolicach Zoo działa jeden podajnik piasku, którym wypełniane są worki. Obok ludzie napełniają worki łopatami. Uczestnicy akcji ustawili się w rzędzie i podają sobie worki. Zoo jest już zabezpieczone od strony ulicy Ratuszowej.