W piątek, 8 sierpnia, po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla aktywistki LGBT Małgorzaty Sz. (formalnie Michała Sz.), następnie protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją - zaatakowany został m.in radiowóz. Policja zatrzymała najbardziej agresywne osoby. Posłowie na komisariatach Według informacji, jakie przekazała posłanka KO Klaudia Jachira, wraz z nią w sprawie zatrzymanych interweniowali na komisariatach policji posłowie KO: Michał Szczerba, Katarzyna Piekarska, Urszula Zielińska i Magdalena Filiks, a także posłowie Lewicy Anna Maria Żukowska i Krzysztof Śmiszek. Z publikowanych przez parlamentarzystów na Twitterze informacji wynika, że w tej grupie były też posłanki Lewicy Magdalena Biejat oraz Beata Maciejewska. Jak podkreśliła Jachira, posłowie interweniują na podstawie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Z posłami są prawnicy, którzy mają towarzyszyć zatrzymanym podczas przesłuchań. Jachira, która w nocy była wraz z Zielińską na komisariacie na ul. Wilczej, gdzie przewieziono cześć zatrzymanych, wyjaśniła, że pozostali posłowie rozjechali się w nocy po warszawskich komisariatach, gdzie też trafili zatrzymani demonstranci. Posłowie starali się ustalić liczbę zatrzymanych i miejsca ich pobytu. Pytali o to ich bliscy i znajomi, których kilkunastu wyczekiwało w nocy przed komisariatem. Jachira oceniła, że według jej szacunków, zatrzymanych zostało w piątek około 50 osób. Stwierdziła, że są oni w sześciu warszawskich komisariatach. Jak dotąd nie udało się posłom ustalić, gdzie jest umieszczonych około 12 zatrzymanych. Jak wyjaśniła, te informacje zebrali posłowie w nocy na poszczególnych komendach. Jachira: Jestem tu po to, żeby pomóc Według Jachiry policja nie podaje dokładnych informacji o liczbie zatrzymanych i nie udziela też informacji osobom z zewnątrz. Potwierdza natomiast fakt zatrzymania i pobytu osoby na danym komisariacie, odpowiadając na pytania posłów, którzy zadawali je proszeni o to przez osoby będące na zewnątrz komisariatu. Posłanka KO wyjaśniła, że posłowie chcą monitorować działania policji wobec zatrzymanych, zbierać informację o nich i udostępniać je ich bliskim i znajomym. "Jestem tu po to, żeby pomóc ludziom i - na tyle na ile mam uprawnienia wynikające z pełnionej funkcji - pilnować czynności wykonywanych przez policję" - powiedziała Jachira. "Będziemy tu dopóki nasza obecność będzie potrzebna i będzie miała sens. Jak zobaczymy, że dalej jest już tylko rola parowników, to na pewno nie będziemy tego przedłużać" - dodała. Mówiąc o zatrzymaniach, stwierdziła: "To nie miało nic wspólnego z państwem prawa, to była łapanka". Rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak zapowiedział, że o liczbie zatrzymanych będzie można mówić po zakończeniu działań. Zapewnił, że policja przedstawi informację w sobotę rano. Co zrobił Michał Sz. W połowie lipca zgodnie z decyzją sądu wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. Sz. został wcześniej zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku przy ul. Wilczej. Sz. zarzucono, że 27 czerwca "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą". Łączna wartość strat - jak poinformowała prokuratura - wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji "Pro-Prawo do Życia". Aktywiście zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia w pleców i lewego nadgarstka. "Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia" - informowała prokuratura. W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował o zastosowaniu wobec Michała Sz. dwumiesięcznego aresztu tymczasowego.