Proces w sprawie tragedii rozpoczął się w marcu tego roku. Prokuratura zamiast o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oskarżyła kierowcę o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Oskarżyciel domagał się 15 lat więzienia dla sprawcy. O taki sam wymiar kary wnieśli również pełnomocnicy rodziny zmarłego pieszego. Obrońcy kierowcy chcieli zmiany kwalifikacji na nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W takim przypadku grozi maksymalna kara ośmiu lat więzienia. Wypadek na ul. Sokratesa. Wyrok: siedem lat i 10 miesięcy W poniedziałek warszawski Sąd Okręgowy nie przychylił się jednak do stanowiska prokuratury, która mówiła o zabójstwie. Sąd przyjął kwalifikację prawną mówiącą o nieumyślnym spowodowaniu wypadku drogowego, skazując Krystiana O. na siedem lat i 10 miesięcy więzienia. Sąd przyznał, że w miejscu wypadku mężczyzna przekroczył dopuszczalną prędkość o 84 km, jadąc 134 km/h. W sentencji wyroku mowa o umyślnym naruszeniu zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Jak wskazano, Krystian O. - jadąc pojazdem, którego stan techniczny nie pozwalał na dopuszczenie go do ruchu - nie zachował szczególnej ostrożności, zbliżając się do przejścia dla pieszych, w wyniku czego nieumyślnie spowodował wypadek. Zdaniem sądu mężczyzna naraził też na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwie inne osoby, czyli żonę i dziecko G., które przechodziły przez pasy wraz z nim. Jak uzasadniano, zebrane dowody świadczą o rażącym naruszeniu prawa, jednak już nie o tym, że Krystian O. godził się na pozbawienie kogoś życia. - Zarzut przedstawiony w akcie oskarżenia nie może się ostać - stwierdziła sędzia Marzena Tomczyk-Zięba, podkreślając jednocześnie, że granica między zamiarem ewentualnym a nieumyślnością jest "niezwykle wąska". Jak tłumaczyła, jakiekolwiek wątpliwości powinno rozstrzygać się zgodnie z zasadą in dubio pro reo. - Przyjęcie zamiaru musi opierać się na pewnym ustaleniu, że określony skutek był rzeczywiście wyobrażony przez sprawcę i akceptowany, a nie jedynie możliwy do wyobrażenia - wskazała. Jak dodała, istotą nieumyślności jest z kolei brak zamiaru; polega ona na "zachowaniu nieostrożnym w danych okolicznościach, nawet skrajnie lekkomyślnych". Sędzia podkreśliła, że oskarżony w sposób "jaskrawy i rażący" naruszył przepisy Prawa o ruchu drogowym. Stopień społecznej szkodliwości czynu oceniła jako bardzo wysoki. Jak wskazała, O. zabił niewinną osobę, a dwie kolejne naraził na utratę życia i zdrowia, powodując tym samym "traumę i spustoszenie w życiu rodziny". Jako "nieakceptowalną" oceniła również argumentację obrony, że piesi w jakiś sposób przyczynili się do powstania wypadku. - Zebrane dowody nie pozwalają jednak na stwierdzenie, że mężczyzna godził się na skutek w postaci śmierci pokrzywdzonego" - podkreśliła sędzia. Jak mówiła, świadczy o tym m.in. monitoring oraz opinia biegłego. "Z opinii wynika, że oskarżony podjął manewry obronne, w tym manewr hamowania oraz skrętu przednich kół w lewo, tak, żeby uniknąć uderzenia pieszego - powiedziała. Sąd wziął też pod uwagę okoliczności łagodzące takie jak to, że oskarżony wyraził skruchę, nie utrudniał postępowania oraz jest osobą niekaraną, która nie miała na koncie żadnych punktów karnych. Zdaniem sądu nie ma również dowodów na to, że oskarżony prowadził w sposób niebezpieczny już wcześniej. Jak wskazano, są to jedynie domniemania wynikające z rodzaju posiadanego przez niego samochodu oraz tego, jak jechał nim na ul. Sokratesa. - Niektórym mogłoby się wydawać, że jest to kara łagodna, że oskarżony powinien ponieść karę najsurowszą przewidzianą w polskim Kodeksie karnym, niemniej jednak takiej kary przepis, na podstawie, którego oskarżony został skazany, nie przewiduje (...) Sąd też nie może przypisać oskarżonemu popełnienia przestępstwa zabójstwa dla samej możliwości orzeczenia surowszej kary - podkreśliła sędzia Tomczyk-Zięba. Wskazała przy tym, że zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych orzeczono wobec mężczyzny na najdłuższy możliwy okres 15 lat. Jak dodała, zacznie on obowiązywać dopiero po odbyciu przez skazanego kary. W wyroku nie orzeczono nawiązki ani innego środka kompensacyjnego wobec bliskich ofiary ze względu na toczące się w tej sprawie odrębne postępowanie cywilne. Wobec mężczyzny orzeczono również 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Wyrok jest nieprawomocny. Zdążył uratować żonę i dziecko Do wypadku doszło w październiku 2019 roku na warszawskich Bielanach. Ulica Sokratesa w miejscu zdarzenia przebiega przez osiedla mieszkaniowe. Śmiertelnie potrącony mężczyzna wcześniej był na spacerze z żoną i mały dzieckiem w wózku. Tuż przed wypadkiem przechodził przez pasy, zorientował się o zagrożeniu i zdążył zepchnąć z ulicy rodzinę. Prokuratura zaskarży wyrok - Prokuratura nie zgadza się z orzeczeniem i zaskarży wydany przeciwko Krystianowi O. wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie. W ocenie oskarżyciela publicznego oskarżony, wbrew twierdzeniom sądu, dopuścił się zabójstwa pieszego z zamiarem ewentualnym, co potwierdza zgromadzony w sprawie materiał dowodowy - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.Prokurator wskazała, że Krystian O. poruszając się samochodem, którego stan techniczny nie pozwalał na dopuszczenie do ruchu, ze znaczną prędkością przekraczającą 130 km/h w miejscu, gdzie co kilkadziesiąt metrów znajdują się oznakowane przejścia dla pieszych, "przewidywał możliwość zabicia człowieka i godził się na to". - W sprawie konieczne jest wywiedzenie apelacji - zaznaczyła prokurator Skrzyniarz.- Oskarżony powinien ponieść karę adekwatną do zarzucanej mu zbrodni zabójstwa - dodała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Adwokat rodziny: klienci nie mają poczucia, że sprawiedliwości stała się zadość O tym, że jej klienci nie mają poczucia, że "sprawiedliwości stała się zadość", w rozmowie z dziennikarzami mówiła pełnomocniczka rodziny Adama G. mec. Marta Zakrzewska. Jak podkreśliła, przyjęcie, że Krystian O. dokonał zabójstwa z zamiarem ewentualnym, stanowiłoby odzwierciedlenie oczekiwań społecznych, na co wskazują zdania odrębne do wyroku zgłoszone przez dwóch ławników. Adwokat przyznała przy tym, że jak na przestępstwo, za które sąd skazał sprawcę, wymiar kary jest wysoki. - Uważam jednak, że do piratów drogowych idzie przekaz, że cokolwiek zrobią na drodze, nikt nie udowodni, czy mają zamiar pozbawić kogoś życia, czy nie (...) Uważam, że to nie jest dobry przekaz - stwierdziła. Niezadowolenie z wyroku wyraziło również stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, które przystąpiło do postępowania.