- Od kilku dni obserwujemy w różnych okolicach Wału Miedzeszyńskiego zjawisko penetrowania wody po drugiej stronie wału (...) - powiedział wiceprezydent miasta Jacek Wojciechowicz. Zaznaczył, że w niedzielę przy ul. Fieldorfa na Gocławiu doszło do osunięcia podmytej przez wodę ścieżki rowerowej i chodnika. Wcześniej strażacy wypompowywali wzbierającą w okolicy ul. Bronowskiej wodę gruntową. Trzeba zamknąć wał, nie można ryzykować - To wszystko skłania nas - szczególnie po konsultacjach z hydrologami - do podjęcia decyzji o tymczasowym zamknięciu ul. Wał Miedzeszyński - powiedział Wojciechowicz. - Zdajemy sobie sprawę, że jest to trudna i uciążliwa decyzja, bo codziennie Wałem Miedzeszyńskim jeździ kilkadziesiąt tysięcy pojazdów, ale nie możemy w żaden sposób ryzykować zdrowia i życia tych, którzy tą trasą się poruszają. Zorganizowane zostaną objazdy - dodał wiceprezydent. Zaapelował także, by osoby, które zwykle przemieszczały się samochodami Wałem Miedzeszyńskim, korzystały z komunikacji zbiorowej, bo wyznaczone objazdy nie będą w stanie przejąć tak dużego natężenia ruchu. Komendant stołecznej policji Adam Mularz poinformował, że funkcjonariusze będą kierować ruchem w okolicach Wału Miedzeszyńskiego. - Będziemy monitorować sytuację i będziemy starali się - tak szybko jak to będzie możliwe - doprowadzić do przywrócenia pełnego ruchu w tym miejscu - zapewnił Wojciechowicz. Jak poinformował, w najbliższym czasie ekspertyzę stanu konstrukcji jezdni wykona Instytut Badawczy Dróg i Mostów. Komendant Miejski PSP Mariusz Wejdelek wyjaśnił, że przemieszczające się Wałem Miedzeszyńskim samochody powodują drgania, które oddziałują na podstawę wału przeciwpowodziowego. To z kolei nie sprzyja jego wytrzymałości. - Jezdnia wykonana jest w systemie płytowym (...) Gdy pojazdy wjeżdżają na płyty, działa to jak wibrator, który wytrąca wodę z gruntu - powiedział. Wał Miedzeszyński jest główną drogą dojazdową do stolicy dla pracujących w mieście mieszkańców pobliskiego Józefowa oraz Otwocka. Z dojazdem do centrum miasta problemy mogą mieć także mieszkańcy jego praskiej, zwłaszcza południowej części, m.in. Gocławia i Saskiej Kępy. Strażacki pierścień w Porcie Praskim Sytuacja w Porcie Praskim w Warszawie, gdzie dzisiaj rano doszło do wyrwy w wale, została opanowana. Strażacy utworzyli w wodzie pierścień worków z piaskiem, który zatamował dopływ wody. Nie ma zagrożenia dla okolicznych mieszkańców. Informację o wyrwie w wale, głęboką na 4 m i długą na 15, strażacy dostali ok. godz. 7. Nie doszło jednak do przerwania jego struktury. Ponieważ woda zaczęła gwałtownie napływać w kierunku osuwiska, sądzono, że mogło ono uszkodzić fasadę kanału burzowego połączonego np. z Kanałem Żerańskim. Strażacy obawiali się, że może dojść do wybijania wody w obrębie miasta. Na miejsce przyjechało 30 jednostek straży pożarnej, płetwonurkowie i eksperci, którzy analizowali stare mapy i dokumenty. Strażnicy miejscy sprawdzali natomiast studzienki kanalizacyjne, ale nigdzie nie zauważyli wybijania wody. Dźwięki syren, helikoptery policyjne Na warszawskiej Pradze codzienność wolnego dnia przerywały dźwięki strażackich syren i odgłos latającego nad tą dzielnicą helikoptera policyjnego. Po południu strażacy nadal pracowali przy umacnianiu wału. W gminie Konstancin-Jeziorna akcję ratowniczą prowadzili strażacy i mieszkańcy. Ok. 15 nad Warszawą przeszła ulewa z gradem, to jednak nie spowolniło prac strażaków, którzy łatają wyrwę w wale przy Porcie Praskim. Dostępu mieszkańców Pragi do miejsca, gdzie trwają prace, chronią policyjne taśmy; porządku pilnują też strażnicy miejscy. Nawet nie wiedziałam, że tu został przerwany wał Po południu kilkudziesięciu mieszkańców wciąż obserwowało prace, ale już nieco dalej mieszkańcy dzielnicy nie byli zbyt zainteresowani tym, co się dzieje. - Nawet nie wiedziałam, że tu został przerwany wał. Radiowozy policyjne i strażackie to tu codzienny, zwykły widok - powiedziała 20-letnia Ania, mieszkanka pobliskiej ul. Kłopotowskiego. Tymczasem strażacy oczekiwali na helikopter, który miał pomóc w umacnianiu usypanego już zabezpieczenia. - Helikopter ma przetransportować bardzo duże, ciężkie worki z piaskiem, gruzem i ziemią, które posłużą do wzmocnienia i zablokowania tego usypanego przez nas wału. Chodzi o to, żeby te nasze worki z piaskiem nie zostały wypłukane - powiedział Albert Stempień z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej. - Nie wiemy, czy uda mu się to posadzić za pierwszym czy za drugim podejściem. Dopóki nie zrobimy tego wzmocnienia, prace nie zostaną zakończone - dodał. W innym miejscu Warszawy, w którym w piątek wieczorem doszło do przesiąkania - na Wale Zawadowskim - sytuacja jest opanowana. Strażacy pilnują, by nikt nie wchodził na wał i monitorują sytuację. Przesiąkające wały największym problemem Warszawy Przesiąkanie to obecnie największy problem w stolicy i jej okolicach. Poziom wody w Wiśle opada, ale jest znacznie powyżej normy, to powoduje właśnie przesiąkanie wałów. Do takiej sytuacji doszło w gminie Konstancin-Jeziorna. Na wiejskich terenach zalewowych Wisły, obok wpadającej do niej rzeki Jeziorka, mieszka ok. 2300 osób. W niedzielę we wsi Obórki woda była na polach, podmywała okoliczne zabudowania. W gotowości, by umacniać wały, od piątku stale pozostawali mieszkańcy, strażacy i lokalne władze. W południe w niedzielę na moście na rzece Jeziorka, która wpada do Wisły niedaleko Obórek, byli mieszkańcy, strażacy, władze gminy. - Ludzie rotacyjnie pracują od trzech dni. W piątek rano zaczęło się przesiąkanie wałów w Jeziornie; zagrożona była szkoła, osiedle Mirków, oczyszczalnia ścieków. Mieszka tam ok. 4 tys. ludzi - powiedział przewodniczący gminnego zespołu zarządzania kryzysowego Paweł Kralik. - Od tamtej pory ponad sto osób pracowało, by umocnić wał. Nurkowie okładali wał od wewnątrz nieprzemakalną folią, strażacy i mieszkańcy umacniali wał po drugiej stronie - wyjaśnił Kralik. "Ludzie przynieśli sprzęt: łopaty, taczki, worki" Według Pawła Kralika, sytuacja została opanowana. Ale w Oborkach woda wciąż przesiąka przez wały; jest rozlana na polach, na których stoi dom Magdy Młotek. - Ani w 1997 r., ani w 2001 nie było wody tak blisko mojego domu. Bardzo wielu mieszkańców przyszło tu umacniać zabezpieczenia, wspólnie pracowaliśmy przez dwie noce; ludzie przynieśli sprzęt: łopaty, taczki, worki. Wody gruntowe wciąż wybijają, jednak żywiołu nie da się powstrzymać - powiedziała. - Przed chwilą przeszliśmy wałem 7 km, by zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Zauważyliśmy małe przesiąki, zgłaszamy to do straży pożarnej. Strażacy przyjeżdżają w to miejsce i umacniają wał - wyjaśnił wiceburmistrz Konstancina-Jeziorny Roman Paweł Rutkowski. Jak dodał, władze gminy wraz z mieszkańcami prowadzą stały monitoring wałów - co kilka godzin grupa ochotników idzie na obserwację. Stan Wisły w Warszawie po godz. 23 wyniósł 749 cm i był o 31 cm niższy od zanotowanego maksimum. Według prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, poziom wody w rzece obniży się do stanu alarmowego (650 cm) we wtorek około godz. 8, a znaczniejszych spadków można oczekiwać dopiero od czwartku.