Postępowanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadzone było m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji w dniu 11 listopada 2020 roku przy rondzie de Gaulle’a, "polegającego na użyciu broni palnej gładkolufowej w trakcie zabezpieczania porządku publicznego, czym działano na szkodę interesu publicznego i prywatnego dwóch pokrzywdzonych". Jednym z nich był fotoreporter Tomasz Gutry, drugą 35-letni mężczyzna. Obaj w wyniku postrzału z broni gładkolufowej odnieśli obrażenia powyżej siedmiu dni. W połowie lipca postępowanie zostało umorzone z uwagi na stwierdzenie "braku znamion czynu zabronionego". - Ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że do zranienia obecnego na miejscu wydarzeń fotoreportera doszło w sposób niezamierzony - przekazała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Postrzelenie Tomasza Gutrego. Prokuratura: Środki policji były miarkowane Prokuratura przesłuchała m.in. świadków zdarzenia, pokrzywdzonych, przeanalizowano nagrania z monitoringu oraz inne zabezpieczone w sprawie materiały wideo, na których został udokumentowany moment poprzedzający postrzelenie fotoreportera. Z nagrań wynika, że w miejscu, w którym był Tomasz Gutry, przebiegał agresor, który atakował funkcjonariuszy policji. Śledczy ustalili również, że zanim policjanci użyli broni gładkolufowej, wzywali zgromadzonych do rozejścia się; padły też strzały ostrzegawcze. Zdaniem prokuratury środki te były "miarkowane" i dopiero gdy okazały się nieskuteczne, policja użyła broni. Z ustaleń śledczych wynika również, że Tomasz Gutry od początku obserwował działania policji z bardzo bliskiej odległości, pozostawał pomiędzy agresorami, a kordonem policji, widział co się dzieje i zdecydował się pozostać pomiędzy ścierającymi się stronami. - Postanowienie nie jest prawomocne z uwagi na złożone w sprawie zażalenie. Powyższe uniemożliwia przekazanie bliższych informacji o sprawie do czasu rozpoznania sprawy przez sąd - podkreśliła prok. Skrzyniarz. Tomasz Gutry: Jeden z policjantów strzelił do mnie Wspomniane przez rzeczniczkę zażalenie złożył Gutry. Fotoreporter mówił wcześniej, że "kiedy policja wkroczyła, to ludzie jak zwykle w panice uciekli". - Ja jeszcze trochę stałem, 10 metrów od policjantów i w pewnym momencie nikogo już nie było. Jeden z policjantów strzelił do mnie. On stał w szeregu z innymi - opisywał przebieg zdarzenia. Jednocześnie podkreślał, że wcześniej nie słyszał żadnych ostrzeżeń. - Był taki rumor (...). Policja się tłumaczy, policja przeprasza, a ja słyszałem, że w szpitalu przy ul. Szaserów jest mężczyzna, który jest trzecią godzinę operowany i też dostał pociskiem. Został trafiony prawdopodobnie gdzieś w okolice nosa - relacjonował Gutry. Powiedział też, że nabój, który go trafił, miał długość siedmiu centymetrów. - Wszedł na taką głębokość, że mam złamane kości i założono mi płytkę tytanową - mówił raniony fotoreporter. Dodał, że jego operacja trwała ponad dwie godziny.