W piątek, 7 sierpnia, po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla aktywistki LGBT Małgorzaty Sz. (formalnie Michała Sz.). Chodzi o uszkodzenie w czerwcu furgonetki z hasłami anty LGBT. Początkowo przed siedzibą KPH na ul. Solec w Warszawie zebrało się kilkudziesięciu aktywistów, którzy protestowali przeciwko aresztowaniu Sz. Na miejscu był również policyjny radiowóz i kilku policjantów. Według relacji rzecznik KSP nadkom. Sylwestera Marczaka policja w obawie o bezpieczeństwo funkcjonariuszy nie zatrzymała Sz. na ul. Solec - choć Sz. się tego domagała - a zrobiła to dopiero później, na Krakowskim Przedmieściu. Po wprowadzeniu Sz. do radiowozu tłum zaatakował radiowóz m.in. skacząc po nim. Policja zatrzymała najbardziej agresywne osoby. Do tych zatrzymań oraz do kwestii aresztowania Sz. odniósł się późnym wieczorem prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W mediach społecznościowych napisał: "Działanie aresztowanej dziś aktywistki to wyraz bezsilności i krzyk niezgody na akt nienawiści. Dziwi mnie fakt, że w takiej sprawie zastosowano areszt. Nie wierzę w przypadkowość ostatnich działań władzy i organów ścigania". Oceniając działania policji, podkreślił: "Władza cynicznie dąży do zaognienia sytuacji w Polsce i próbuje nas dzielić i napuszczać na siebie. To, co dzieje się dziś na ulicach mojego miasta, przypomina metody znane z poprzedniej epoki. Nie umiem zaakceptować tego, że twardy sprzeciw wobec mowy nienawiści i obrażania ludzi spotyka się z taką reakcją władzy. Prawa trzeba przestrzegać, ale prawo zawsze musi bronić słabszych".