"Protestujemy przed siedzibą TVP, ale i w siedzibie 'Gazety Wyborczej', która ponosi bezpośrednio współwinę z mediami prawicowymi i 'publicznymi' za setki gróźb karalnych, jakie docierają do naszych przyjaciółek i przyjaciół. Są to groźby pobicia, gwałtu ze szczególnym okrucieństwem, zabójstwa i napaści" - piszą w zamieszczonym przez Kowalskiego komunikacie organizatorzy protestu w siedzibie "GW". "Bawi nas obecne umywanie rąk przez media liberalne, oburzone propagandowymi atakami TVP. To właśnie te media jako pierwsze podsyciły i rozgrzały atmosferę linczu" - dodają. Jak podano w komunikacie: "Materiał w 'naTemat' porównywał 'rzekomy', jak się później okazało, wykreowany przez media atak na red. Ogórek do ataku na Pawła Adamowicza", a pierwszym tekstem, który "ujawniał personalia i piętnował protest pod siedzibą 'Wiadomości'" był opublikowany przez 'Gazetę Wyborczą' artykuł 'List do Pani Elżbiety Podleśnej red. Czuchnowskiego'. Wspomniany przez protestujących tekst, według nich, "łamie podstawy etyki dziennikarskiej", jest "oparty na fake newsach, tweetach i sztucznej symetrii i poczuciu własnej moralnej wyższości". Na transmisji z demonstracji zamieszczonej na stronie w mediach społecznościowych "Video-KOD" widać kilka protestujących z wypisanymi na kartach hasłami, m.in.: "Profesjonalizm zamiast moralizowania", "7 kłamstw na 14 akapitów w tekście red. Czuchnowskiego", "WOLNE MEDIA! Trochę zbyt wolne #czasprzeprosić" i "DZIENNIKARZE, nie PLOTKARZE". Jak podał w piątek wieczorem portal TOK FM, z demonstrantami spotkał się zastępca redaktora naczelnego "GW" Jarosław Kurski i dziennikarze Bartosz Wieliński i Wojciech Maziarski. Jarosław Kurski powiedział PAP, że nie ma czasu na rozmowę. Według informacji uzyskanych przez PAP w siedzibie Agory przy ul. Czerskiej, protest już się zakończył.