Uczestnicy tzw. strajku przedsiębiorców wyruszyli z pl. Defilad. Ogłosili, że idą w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Zaapelowali o przemarsz chodnikami "gęsiego" w odległości 2 metrów. Przez sprzęt nagłaśniający informowali, że się rozchodzą. Policja eskortowała idących. Wcześniej zebrali się na pl. Defilad. "Pomimo licznych przekazów dot. nielegalności zgromadzeń, na Placu Defilad zaczyna się gromadzenie osób. Na miejscu pracuje Zespół Antykonfliktowy Policji, jak również kierowane są komunikaty do obecnych. Niestety gromadzące się osoby nie zachowują bezpiecznej odległości" - poinformowała stołeczna policja Twitterze. Na placu przed Pałacem Kultury zgromadzili się ludzie z flagami biało-czerwonymi. Policja zabezpieczała teren. Przez głośniki informowała, że w związku ze stanem epidemii "grupowanie osób jest zabronione". Uczestnicy protestu na apel jego inicjatora kandydata na prezydenta Pawła Tanajno ułożyli na schodach prowadzących do Pałacu Kultury krzyż ze zniczy i kwiatów. Wyjaśnił, że ma być to krzyż symbolizujący ciężary, jakie na nich nałożył rząd ograniczając możliwości prowadzenia działalności gospodarczej. "To krzyż, który został zrzucony na barki przedsiębiorców przez działania polityków (...) to symbol ich win, które muszą dźwigać przedsiębiorcy" - powiedział Tanajno. Stołeczna policja poinformowała, że na sobotę nie zostało zarejestrowane żadne zgromadzenie, dlatego każde będzie nielegalne. "Informujemy, że żadne zgromadzenie nie zostało zarejestrowane. Wszystkie zgromadzenia będą nielegalne. Obecny przekaz wskazuje, że główny cel protestujących to walka z Policją. Pomysłodawcy, mówiąc o proteście, używają określeń 'hybrydowy' i 'manewry'. Czuć charakter 'pokojowy'" - poinformowała policja na Twitterze. W ubiegłym tygodniu w Warszawie odbył się tzw. protest przedsiębiorców. Zatrzymanych zostało blisko czterysta osób. Wobec zgromadzonych użyto gazu i siły fizycznej, co - jak wyjaśniła stołeczna policja - było skutkiem agresji ze strony protestujących i czynnej napaści na funkcjonariuszy. Policja podkreślała, że zgromadzenie to, w obliczu panujących obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa, było nielegalne, nie zostało zarejestrowane przez stołeczny ratusz. Głos w sprawie interwencji funkcjonariuszy zabrał też szef MSWiA Mariusz Kamiński, stwierdzając, że pod ich adresem narasta kampania oszczerstw i pomówień. Kamiński w specjalnym liście zapewnił policjantki i policjantów, że jako szef MSWiA działania porządkowe z ubiegłego weekendu w Warszawie uważa za niezbędne i adekwatne do zaistniałej sytuacji. W jego ocenie padające w przestrzeni publicznej oskarżenia wobec policji są "bezpodstawne i motywowane politycznie".