- Czynności procesowe z podejrzanym odbyły się we wtorek. Po ich zakończeniu prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Andrzeja Z. na okres trzech miesięcy, do którego w środę sąd się przychylił - poinformował Dział Prasowy Prokuratury Krajowej. Prokuratura nie informuje o tym, czy Andrzej Z. przyznał się do stawianych mu zarzutów i czy złożył wyjaśnienia. We wtorek Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego przychyliła się do wniosku skierowanego przez Prokuraturę Krajową o uchylenie immunitetu i ściganie Andrzeja Z. Decyzja została podjęta w drugiej instancji, po rozpoznaniu odwołania zażalenia prokuratora Andrzeja Z. Sąd uznał, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Andrzej Z. przestępstwo popełnił. Z materiału dowodowego zebranego w toku śledztwa Wydziału Spraw Wewnętrznych PK wynika, że urzędnik miał przyjąć od Joanny P. znanej z programu "Królowe Życia" m.in. koszule marki Billionaire, których koszt to około 2,5 tys. złotych za sztukę, pożyczać samochód marki Bentley, a także stołować się na koszt Joanny P. w warszawskich restauracjach. PK podejrzewa Andrzeja Z. także o przyjęcie miliona złotych łapówki od "Królowej" w zamian za wypuszczenie jej partnera, a obecnie męża Adama J. z aresztu śledczego. Mężczyzna jest podejrzanym w sprawie dot. zabójstwa na warszawskiej Pradze z 2014 roku. Poważne zarzuty - Andrzej Z. usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełniania obowiązków służbowych, przyjęcia korzyści majątkowych oraz osobistych, a także utrudniania prowadzonego przez niego postępowania karnego. Prokurator w zamian za uzyskiwane korzyści miał ukierunkowywać postępowanie na wytworzenie nieprawdziwych dowodów mających świadczyć o niewinności jednego z głównych podejrzanych w sprawie o zabójstwo - podała prokuratura Krajowa. Decyzją Izby Dyscyplinarnej SN Andrzej Z. nie odpowie za drugi ze sformułowanych przez WSW PK zarzutów, czyli utrudnianie śledztwa prowadzonego przeciwko Joannie P. postępowania dotyczącego prowadzonej przez nią lichwy, które Z. miał pomóc umorzyć za dwa tysiące złotych łapówki. "Królowa Życia" i Adam J. zostali ujęci przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w czerwcu 2020 r. i od tamtej pory przebywają w aresztach śledczych. Prokurator Z. został zatrzymany we wtorek, po ogłoszeniu decyzji w swojej sprawie. Funkcjonariusze ujęli go pod budynkiem sądu. Śledztwo w sprawie zabójstwa 75-latki Sprawa, w której podejrzanym jest śledczy, jest ściśle związana z prowadzonym przez niego śledztwem w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Praga Północ. Andrzej Z. w latach 2014-2019 prowadził postępowanie dotyczące zabójstwa 75-letniej mieszkanki kamienicy na warszawskiej Pradze. W lutym ubiegłego roku zatrzymano trzech mężczyzn: Macieja M. - zleceniodawcę zabójstwa sąsiadki, Piotra G., który miał oblać kwasem kobietę i Adama J. - według śledczych odpowiedzialnego za transport sprawcy i pomoc w ustaleniu miejsca pobytu ofiary. Ten ostatni został w czerwcu 2019 roku zwolniony z aresztu po wpłaceniu 100 tys. złotych poręczenia majątkowego. Andrzej Z. zapewniał przełożonych, że "nic na niego nie ma". Niedługo potem sprawa została odebrana prokuratorowi Andrzejowi Z. i przekazana do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, czyli poza praski okręg. Jak ustaliła PAP, prokurator dociekał, dlaczego zapadła taka decyzja. Prawdopodobnie nie był świadomy, że od kilku miesięcy był już podsłuchiwany, a w Wydziale Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej toczyło się postępowanie w sprawie korupcji. WSW PK ustalił, że niedługo po zatrzymaniu Adama J., jego partnerka (obecnie żona) Joanna P. szukała sposobu, by wydostać go z aresztu. Ustalono, że wysyłała swojemu partnerowi wiadomości przez telegazetę. W ten sposób informowała J., że spotyka się z prokuratorem Z. i "załatwia" jego sprawę. Na początku czerwca 2019 roku kobieta nadała informację treści "środa 100%", deklarując umówioną wcześniej z prokuratorem datę opuszczenia aresztu przez J. Twierdziła, że Andrzej Z. "nie może już znieść jej łez". Adam J. został zwolniony 19 czerwca, właśnie w środę. Pismo, w którym wnosił o zmianę środka zapobiegawczego, napisał odręcznie podczas przesłuchania w prokuraturze. Wcześniej wypowiedział pełnomocnictwo swojemu obrońcy. Miał umożliwiać kontakty osadzonego z partnerką Z materiałów śledztwa wynika, że Adam J. był od czasu zatrzymania kilkukrotnie dowożony na przesłuchanie do prokuratury, gdzie prokurator Z. umożliwiał mu kontakty z partnerką. Wydawał też zgody na widzenia intymne na terenie aresztu śledczego. Joanna P. była regularnie widywana w prokuraturze, w której pracował Z. Informator PAP twierdzi, że spoufalała się ze śledczym i zwracała się do niego po imieniu lub per "Mały". Podsłuchy rozmów prokuratora Z. z Joanną P. i Adamem J., a także przesłuchania świadków, dały WSW PK obraz przekupstwa, któremu nie oparł się funkcjonariusz publiczny. Andrzej Z. miał "zażądać" od "Królowej Życia" dwóch koszul marki Billionaire, których koszt to około 2,5 tys. zł, czterech biletów na mecz Polska - Izrael o łącznej wartości tysiąca złotych, uiszczenia rachunków w restauracjach. Z. przyjmował też kosze prezentowe z drogim alkoholem, w tym m.in. rosyjską luksusową wódką Beluga, korzystał z użyczonego mu samochodu marki Bentley, miał także oczekiwać "załatwienia" recept na leki psychotropowe. 26 maja 2020 roku prokurator Andrzej Z. miał wysłać bukiet kwiatów swojej matce z okazji Dnia Matki za pośrednictwem i na koszt Joanny P. Prokuratura Krajowa ma dowody na coraz bardziej zażyłe kontakty Andrzeja Z. z podejrzanym w prowadzonej przez niego sprawie mężczyzną i jego partnerką. Był gościem na ślubie "Królowej życia" i Adama J. Prokurator jest zawieszony w czynnościach służbowych WSW PK ustalił też, że prokurator miał deprecjonować zeznania jedynego świadka w sprawie oblania kwasem z 2014 roku. Karolina K., była partnerka Adama J., została objęta programem ochrony świadków po tym, jak jej zeznania naprowadziły śledczych na podejrzanych. Andrzej Z. wielokrotnie dzwonił do Karoliny K. i próbował ustalić miejsce jej pobytu, objęte ścisłą tajemnicą. Śledztwo PK doprowadziło również do ustalenia świadka, który zeznał, że Adam J. chwalił się, że wyjście z aresztu i układ z prokuratorem Z. kosztował go "okrąglaka". Według śledczych chodzi o milion złotych, którego przyjęcie zarzuca się Andrzejowi Z. Obecnie Andrzej Z. jest zawieszony w czynnościach służbowych. 21 września Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym przychylił się do wniosku Prokuratora Okręgowego Warszawa-Praga i do czasu trwania zawieszenia Andrzej Z. będzie otrzymywał 50 proc. pensji. W związku z podejrzeniami wobec prokuratora Z. nie ruszył proces w sprawie zabójstwa, w którym oskarżonym jest Adam J. - Sprawa przeciwko Andrzejowi Z. jest nierozerwalnie połączona z tą sprawą.(...) To może rzutować na odpowiedzialność oskarżonych - powiedziała sędzia Małgorzata Młodawska-Piaseczna z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, która 30 lipca miała rozpoznać sprawę zabójstwa zleconego przez Macieja M. Sąd przypomniał, że dowody aktu oskarżenia oparte są na poszlakach, a Karolina K. - główny świadek w tej sprawie - nie żyje. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga zdecydował zwrócić się do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy innemu sądowi. Sprawa została przekazana do Sądu Okręgowego w Płocku. Zabójstwo przez przypadek Do zabójstwa w kamienicy przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie doszło 24 marca 2014 roku. Według prokuratury, Maciej M. zlecił zabójstwo sąsiadki, z którą żył w konflikcie. Zlecenie miał przyjąć Piotr G. We wskazanym terminie zatrzymał windę, którą miała jechać ofiara i oblał ją kwasem siarkowym. Sprawca uciekł z budynku, co zostało nagrane na monitoringu. Kamera uchwyciła także sam moment oblania 75-letniej Anny O. żrącą substancją. Piotr G. był tego dnia na jednodniowej przepustce z zakładu karnego. Prokuratura informowała, że Anna O. padła ofiarą ataku, bo wkrótce miała zeznawać jako świadek w sprawie przeciwko Maciejowi M. Mężczyzna był oskarżony o kierowanie gróźb karalnych wobec innej sąsiadki Magdaleny G. Z ostatecznych ustaleń śledczych wynika jednak, że to Magdalena G. miała być ofiarą Macieja M., a oblanie kwasem Anny O., a następnie jej śmierć, były wynikiem pomyłki. Do błędnego wytypowania ofiary doszło w wyniku zbiegu okoliczności. Magdalena G. od stycznia do marca 2014 r. o stałych porach wychodziła na spacery z psem sąsiadki. Anna O. korzystała z pomocy, ponieważ miała złamaną rękę. 24 marca 2014 r. pierwszy raz od wielu tygodni zdecydowała się sama wyjść na spacer ze swoim psem, o czym Piotr G. nie wiedział. Anna O. zmarła w maju 2014 r. Do jej zgonu doszło w wyniku powikłań po poparzeniu dróg oddechowych kwasem siarkowym. Maciej M. od początku był typowany jako potencjalny sprawca, ale zgromadzone wówczas dowody nie pozwalały na przedstawienie mu zarzutów. Ekspertyza antropologiczna wykluczyła, by to on był osobą zarejestrowaną przez kamerę monitoringu w miejscu zdarzenia. Logowania jego telefonu wskazywały, że przebywał w czasie zdarzenia poza Warszawą. Jedynym świadkiem w sprawie była Karolina K., ówczesna partnerka Adama J. Prawdziwość jej zeznań została potwierdzona podczas badania wariografem. Kobieta zmarła niedługo po skierowaniu do sądu aktu oskarżenia.