"Jesteśmy tutaj po to, by sprzeciwić się temu, co nazywamy 'sektą smoleńską'. W pełni zasługuje ona na to określenie. To nie jest chrześcijaństwo" - mówił na początku wiecu lider ugrupowania Paweł Kasprzak. Jak powiedział "nie jest szczególnym ekspertem, ale jest wierzącym chrześcijaninem" i nic nigdy nie obraziło jego uczuć religijnych w" żaden porównywalny sposób, jak to, co się tutaj dzieje każdego miesiąca". "Istotną treścią tych spektakli smoleńskich jest odzieranie z godności wszystkich, których prezes Jarosław Kaczyński pokazuje palcem i nazywa zdrajcami, wrogami ojczyzny" - mówił Kasprzak. "Okazuje się, że obecność tu jest aktem odwagi. Sytuacja, z którą zmagamy się jakiś czas to sytuacja refleksyjna - polega na tym, że stają w konflikcie podstawowe konstytucyjne wartości: np. nasze prawo do zgromadzenia i ich prawo do zgromadzenia, nasza wolność słowa i ich wolność słowa, nasz tłum i ich tłum. Wszyscy mają prawo tu być. Problem, który nas tu gromadzi (...) to konstytucyjny problem. Fakt, że nasze prawo jest przez nich deptane. Naszą odpowiedzią nie jest i nigdy nie było deptanie ich konstytucyjnych praw" - powiedział lider Obywateli RP. "Jesteśmy tutaj nie dlatego, że nagle obudziliśmy się i dostrzegliśmy istotę ideologiczną smoleńskiego szaleństwa. Jeśli ją dostrzegliśmy to dlatego, że od półtora roku w Polsce deptana jest konstytucja" - powiedział Kasprzak. Zaapelował też do uczestników demonstracji o spokój i niereagowanie na zaczepki i prowokacje. Zgromadzeni trzymali transparenty z napisem: "O godny spokój ludzkiej żałoby"; na miejsce przyszli z białymi różami - na znak solidarności z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej, które nie zgadzają się na ekshumacje ciał swoich bliskich. Po wiecu uczestnicy manifestacji przeszli z pl. Piłsudskiego na Plac Zamkowy. Tam gromadzą się już ci, którzy przyszli, by wziąć udział w Marszu Pamięci, który przejdzie przed Pałac Prezydencki po zakończeniu mszy św. sprawowanej w archikatedrze warszawskiej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej.