Z informacji przekazanych przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie wynika, że mężczyzna i jego przyszła żona poznali się w 2014 roku na jednej z warszawskich uczelni. Rok później kobieta poinformowała swojego partnera, że jest z nim w ciąży. Wtedy 26-latek miał stwierdzić, że oboje są zbyt młodzi na dzieci i namawiał kobietę do usunięcia ciąży, zachęcał także do przyjmowania tabletek wczesnoporonnych, które miał dla niej zamówić. Kobieta nie zgodziła się na to. Pod koniec 2015 r. wzięli ślub. Jak informuje prokuratura, na początku 2016 r. na świat przyszła ich córka. Cztery miesiące później dziecko trafiło do szpitala, gdzie lekarze zdiagnozowali zachłystowe zapalenie płuc. Po trzech tygodniach spędzonych w szpitalu dziecko trafiło do domu. Następnego dnia, kiedy kobieta wyszła do galerii handlowej, dziecko zostało pod opieką ojca. Kiedy wróciła usłyszała od męża, że dziecko śpi. "Gdy weszła do sypialni, dziecko nie dawało oznak życia, miało sine dłonie pod paznokciami i ręce wyciągnięte do góry w bezruchu. Kobieta wezwała pogotowie i razem z mężem do czasu przybycia załogi karetki pogotowia prowadzili reanimację. Pomimo podjętych czynności reanimacyjnych dziecko zmarło" - opowiada rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński. Jak podaje prokuratura, z opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej wynika, iż dziecko zmarło w mechanizmie niewydolności krążeniowo-oddechowej. "Biegli wtedy nie byli w stanie jednoznacznie wypowiedzieć się, co było czynnikiem wyzwalającym rozwinięcie się tego symptomu. Postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka prowadziła Prokuratura Rejonowa Warszawa Żoliborz. W toku postępowania zlecono ekspertyzy biegłych, celem ustalenia przyczyn śmierci dziecka" - wyjaśnia prokuratura. Drugie dziecko też zmarło Wkrótce po śmierci pierwszego dziecka kobieta ponowne zaszła w ciążę. W kwietniu 2017 r. urodziła syna. Również tym razem dziecko trafiło do szpitala, gdzie przebywało do 6 września 2017 r. Z informacji, jakie przekazała prokuratura 8 września mężczyzna zaniósł dziecko do salonu, by położyć je do łóżeczka. "Po chwili zawołał żonę i oświadczył, iż upuścił syna na podłogę. Do mieszkania wezwano załogę pogotowia ratunkowego, która kontynuowała reanimację i zabrała dziecko do szpitala. Tam w trakcie badań dziecko zmarło" - mówi prok. Łukasz Łapczyński. Zdaniem lekarza dyżurnego, który powiadomił policję, urazy dziecka "były nieadekwatne do opisywanych przez mężczyznę okoliczności ich powstania". "Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz, gdzie wszczęto śledztwo i zlecono sekcję zwłok dziecka. Biegli wykluczyli, by zgon dziecka mógł nastąpić w okolicznościach podawanych przez podejrzanego, a obrażenia wskazują, iż doszło do oddziaływania na ciało dziecka ze znaczną siłą" - informuje Łapczyński. Połączone postępowania Śledztwo w sprawie obu zgonów przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Jak zaznaczają śledczy, sprawy zostały połączone i były analizowane w ramach jednego postępowania. Jak podaje prokuratura w tym czasie wykonano m.in. szereg czynności procesowych, w tym przeprowadzono przeszukania oraz zabezpieczono sprzęt elektroniczny i nośniki danych. W listopadzie 2017 r. na wniosek prokuratora mężczyzna został zatrzymany przez funkcjonariuszy z wydziału Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Jeszcze w listopadzie 2017 roku przedstawiono mu zarzut zabójstwa półrocznego dziecka "poprzez oddziaływanie na nie znaczną siłą, czym doszło do spowodowania rozległych obrażeń głowy i następnie śmierci niemowlęcia w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie tj. przestępstwa określonego w art. 148 § 1 kk". Kolejny zarzut dotyczył "nakłaniania w okresie od maja do czerwca 2015 r. żony do przerwania ciąży z ich pierwszym dzieckiem, wbrew przepisom ustawy, poprzez nagabywanie w/w do usunięcia ciąży, zamawianie i dostarczanie jej tabletek wczesnoporonnych tj. przestępstwa określonego w art. 152 § 2 kk". "Na wniosek prokuratora został mężczyzna tymczasowo aresztowany. Dalsze czynności dowodowe ukierunkowane na wyjaśnienie okoliczności śmierci pierwszego dziecka pary, w tym kolejne opinie szeregu biegłych pozwoliły na ustalenia, że również śmierć pierwszego dziecka nie była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, a celowego działania podejrzanego" - podaje prok. Łapczyński. Ustalono, jak zmarła córka W czerwcu tego roku w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zmieniono i uzupełniono zarzuty. "Pierwszy zarzut dotyczy zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem w dniu 22 kwietnia 2016 r. dziecka (córki) w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. W tym przypadku ustalono, iż podejrzany upozorował zachłyśniecie się dziecka, wprowadzając do jego górnych dróg oddechowych nadtrawioną treść pokarmową" - podaje prokuratura. Drugi zarzut dotyczy "zabójstwa w dniu 8 września 2017 r. dziecka (syna) w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, poprzez uderzenie głową o podłogę, co spowodowało masywne obrażenia skutkujące pomimo podjętej akcji reanimacyjnej śmiercią dziecka" - podano. Pozostałe zarzuty - jak informuje prokuratura - dotyczą nakłaniania żony do przerwania ciąży; oszustwa na szkodę Komisji Stypendialnej Uczelni, do której uczęszczał poprzez wyłudzenie świadczenia - zapomogi losowej z tytułu śmierci dziecka; oszustwa na szkodę Towarzystwa Ubezpieczeń poprzez wyłudzenia odszkodowania z tytułu śmierci dziecka; podrobienia podpisów żony na dokumencie przedłożonym w toku procedury zmierzającej do uzyskania zapomogi losowej z tytułu śmierci dziecka, a także posiadania w dniu zatrzymania marihuany o wadze prawie 4 gramów. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. "Jeśli chodzi o motywację jaką kierował się podejrzany - zgodnie z treścią zarzutu była nią frustracja związana z ojcostwem niechcianych dzieci, uznanie dzieci za przyczynę dyskomfortu psychicznego i przeszkody w codziennym funkcjonowaniu, potraktowanie dzieci jako zbędnego balastu destabilizującego dotychczasowe życie" - informują śledczy.