Jeden z protestujących podczas manifestacji "Solidarności" w Warszawie został ranny w wyniku wybuchu petardy - poinformował rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler. Jak dodał, ma obrażenia ręki. Protestujący przechodzą przed kancelarią premiera a następnie rozchodzą się do autokarów. Część z nich przeszła przed gmach Ministerstwa Edukacji Narodowej, gdzie zamierzają manifestować. Organizowana przez NSZZ "Solidarność" manifestacja rozpoczęła się od odśpiewania hymnu państwowego. Zgromadzeni skandują: "Solidarność", "Godna praca" i "Godne życie". Związkowcy wyruszyli następnie z pl. Piłsudskiego, by przejść pod kancelarię premiera. Według organizatorów, w manifestacji bierze udział około 30 tysięcy osób. Demonstranci niosą specjalne flagi z napisem "Solidarność". - Przestrzeganie prawa pracy, godna płaca i emerytura oraz rzeczywisty dialog społeczny z rządem - to, jak powiedział Śniadek, główne postulaty uczestników manifestacji w stolicy. - Domagamy się od rządu i pracodawców, żeby wielokrotnie składane deklaracje gotowości do dialogu społecznego zmieniły się w czyn (...). Aby stanowisko Głównego Inspektora Pracy nie było politycznym łupem, na którym bez merytorycznego uzasadnienia dokonuje się zmian. Aby konsultacja z Radą Ochrony Pracy nie była jawną farsą - mówił Śniadek. - Od pracodawców domagamy się przestrzegania prawa pracy i prawa pracowników do zrzeszania się (...). Od rządu domagamy się tworzenia dobrego prawa pracy, spełniającego standardy europejskie. Od instytucji państwowych skuteczniejszej egzekucji tego prawa - dodał. - To są oczekiwania wszystkich polskich pracowników, a nie walka o rzekome przywileje dla związkowców - podkreślił. Podkreślał, że "największym bogactwem polskiej gospodarki" są pracownicy, i to w ten kapitał trzeba inwestować. - Naszą wizję rozwoju Polski przeciwstawiamy innej wizji - wizji opartej na kryterium szybkiego, doraźnego zysku, na obniżeniu kosztów za wszelką cenę, na nieprzestrzeganiu prawa pracy, na obniżaniu standardów bezpieczeństwa, na ucieczce od inwestowania w rozwój - powiedział szef "Solidarności". Podkreślał, że jego związek chce "pracy dobrze zorganizowanej, bezpiecznej i godziwie opłacanej, po której na starość pracownicy otrzymają godną emeryturę i nie będą skazani na korzystanie z opieki społecznej". Dodał, że tylko Portugalia wyprzedza obecnie Polskę, jeśli chodzi o rozwarstwienie płac. - To bardzo niechlubna czołówka - powiedział, dodając, że taka sytuacja nie sprzyja ani pokojowi społecznemu, ani rozwojowi gospodarczemu. Śniadek zaapelował też do uczestników manifestacji, by "nie dali się sprowokować do żadnych awantur". - Nie pozwólmy, aby jakieś incydenty stały się zasłoną dymną dla naszych oczekiwań i naszych żądań. Walcząc o godność, zachowujmy się godnie - podkreślił. Około godziny 15.00 związkowcy obrzucili petardami i świecami dymnymi kancelarię premiera. Słychać było okrzyki "złodzieje". Organizatorzy manifestacji zaapelowali o zachowanie spokoju i nierzucanie w policjantów petardami. Funkcjonariusze nie podejmowali interwencji. Zagasili jedynie podpalone przez manifestantów race i flagi z logo NSZZ "Solidarność", którymi także rzucano w gmach.