Nie znaleziono niczego podejrzanego. Zaraz po tym, jak pojawiła się informacja o możliwym zagrożeniu, na płycie lotniska znajdowało się już kilka radiowozów, karetki pogotowia, a także pojazdy służb lotniskowych. Służby sprawdzały wiarygodność uzyskanej informacji o możliwym "alarmie bombowym". Do podobnej sytuacji doszło w Wielkanoc, gdy port dowiedział się o potencjalnym zagrożeniu w samolocie, który przyleciał z tureckiego Stambułu. Informacja okazała się nieprawdziwa. Maszynę Turkish Airlines skierowano wtedy na boczne miejsce płyty postojowej, z dala od hangarów. Również sprawdzały ją lotniskowe służby, m.in. pirotechnicy.