- Pilot samolotu bombardier Q400 po starcie maszyny z lotniska w Warszawie zobaczył, że klapy podwozia nie zamknęły się w sposób prawidłowy. Zapaliły się czerwone kontrolki. W trosce o bezpieczeństwo pasażerów kapitan postanowił zawrócić do Warszawy - powiedział Konrad Majszyk z biura prasowego LOT. Samolot wystartował około ok. godz. 10.40. Wylądował 25 minut później. - Pilot, kiedy wypuścił podwozie podczas lądowania zobaczył, że wszystkie kontrolki podwozia zapaliły się na zielono, co oznacza, że podwozie nie było zablokowane i nie było potrzeby lądowania w asyście - wyjaśnił Majszyk. Mimo że przyrządy kontrolne wskazywały, że wszystko jest w porządku, maszynę poddano przeglądowi. Do rejsu wystawiono inną - także Bombardiera Q400. Ten wystartował około 11:30. Po kwadransie lotu także jednak zawrócił na Okęcie. Powodem była sygnalizacja zadymienia w kokpicie, mimo braku widocznego dymu. Tym razem lądowanie odbyło się już w asyście straży pożarnej. Nikomu nic się nie stało. Ten bombardier także przechodzi przegląd.PLL LOT odwołał dzisiejszy lot do Kluż-Napoka. Tomasz Skory