Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur, która powiedziała o umorzeniu, nie podała przyczyn tej decyzji. Zapadła ona jeszcze w połowie grudnia. Prokuratura nie podaje szczegółów, powołując się na to, że nie ma jeszcze potwierdzenia dostarczenia postanowienia do stron postępowania. - Ta decyzja jest dla mnie niezrozumiała i krzywdząca - powiedział Wassermann, który był nią zaskoczony. Dodał, że nie dostał jeszcze formalnego postanowienia o umorzeniu, które będzie chciał zaskarżyć. Według niego, "prokuratura nie wyjaśniła motywu działań sprawców". Wassermann przypomniał, że wcześniej prokuratura postawiła zarzuty wykonawcom, opierając się na opiniach biegłych przez siebie powołanych. - One były niekorzystne dla wykonawców - podkreślił poseł PiS. Dodał, że wynikało z nich także, że dokonywano fałszerstw m.in. w dzienniku budowy oraz w dokumencie rzekomo potwierdzającym usunięcie nieprawidłowości. Sprawa dotyczy głośnego sporu między a fachowcami, którzy w 2003 r. wykańczali mu dom w Krakowie. Ówczesny poseł PiS nie chciał zapłacić wykonawcom, argumentując, że wadliwe podłączenie wanny z hydromasażem stanowiło zagrożenie dla życia jego rodziny i jego samego. Ekspertyzy wykazały wadliwość instalacji, co mogło grozić porażeniem prądem. Śledztwo przez trzy lata prowadziła prokuratura w Nowej Hucie, która sześciu pracownikom budowlanym, elektrykom i hydraulikom postawiła zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na groźbę utraty życia lub zdrowia oraz oszustwa. "Gazeta Wyborcza" pisała w 2005 r., że Wassermann krytykował działania prokuratora, chcącego początkowo sprawę umorzyć. Nie zgadzał się też z pierwszymi opiniami eksperta, który nie widział aż tak poważnych zagrożeń w domu posła PiS.