Konrad Piasecki: Dzień dobry, witam. Lech Wałęsa: Dzień dobry, witam. Panie Prezydencie, Jarosław Kaczyński spotyka się z Aleksandrem Kwaśniewskim. Pan trzyma za któregoś kciuki? To będzie tak nieciekawe, że nie trzymam w ogóle. Nieciekawe? Nieciekawe jest starcie III z IV RP? Jakie to starcie? Na tym samym boisku jeden będzie grał w piłkę nożną, drugi w hokeja. Czyli rozjadą się i nie będzie takiej prawdziwej, męskiej debaty? Będzie, ale nie na temat. Dlaczego nie na temat? Bo tematy trzeba sprecyzować, że mówimy np. o rolnictwie, czy o służbie zdrowia. I o niczym innym. A tutaj będzie próba puszczenia w bok. A w pojedynku hokeisty z piłkarzem, kto będzie lepszy? Jeden i drugi. Tylko jeden w hokeja, drugi w piłkę nożną. Komuś puszczą nerwy? Ktoś komuś poda nogę? Podanie nogi było za chamstwo. Natomiast tutaj będzie inaczej, bo chyba tych pierwszych, wstępnych ustaleń dotrzymają obie strony. Przy okazji tej debaty, pańskie nazwisko jest najczęściej wspominane, bo to Pan przed dwunastu laty dał się wyprowadzić Kwaśniewskiemu z równowagi. Są stanowiska, o które gra się jak najbardziej uczciwie. A tam była gra nieuczciwa. Chciałem po prostu przywrócić jakąś kulturę i doprowadzić pewne rzeczy do porządku. Myśli Pan, że dziś Aleksander Kwaśniewski też sięgnie po takie triki jak wtedy, przed laty? Nie, bo po tej nauczce, jest to lepiej sprecyzowane. Nie wierzę, że Pan, zwierzę polityczne - jak twierdzą niektórzy - nikomu nie kibicuje. Debata byłaby sensowna, jeśli wcześniej ustalono by tematy. Jeśli tematów nie ustalono, wszystko jest dozwolone, to ten pojedynek nie może być ciekawy. Trzymajmy się w takim razie kampanii wyborczej. Kampanii, w której Lecha Wałęsy jest mało. Zdrowie nie pozwala, czy stan polskiej polityki? Nie mam czasu na zbudowanie czegoś nowego, a to co jest teraz, mi nie odpowiada. Oczywiście popieram Waldemara Pawlaka i jego ugrupowanie, a zagłosuję na PO, ale z innych powodów. Popiera Pan Pawlaka, głosuje na Platformę? Może dlatego, że z jej list startuje syn? Nie. Problem polega na tym, że Pawlak i jego partia są ciekawi, natomiast nie mają realnych szans na zwycięstwo. A ja chciałbym, żeby ktoś tu zwyciężył. Choć nie bardzo wierzę, że wybory przyniosą rozstrzygnięcie i uważam, że czeka nas dogrywka w przeciągu roku. A wierzy pan w koalicję PO-PiS, czy myśli Pan, że nie będzie żadnej koalicji i czekają nas szybko nowe wybory? Nie wierzę, by z Kaczyńskimi dało się współpracować. Czyli Donald Tusk nie nawiąże współpracy z Kaczyńskimi i czeka nas wyborcza powtórka z rozrywki? Tak. Dlatego, że i rodacy są trochę zagubieni, i politycy postarali się, aby właśnie byli zagubieni. Dlatego też następnym razem dopiero na poważnie będziemy mówić o Polsce, a nie o innych rzeczach. Ale ktoś musi nami rządzić, panie prezydencie. Dzisiaj ludzie sami się rządzą. Tylko ci u góry niesmaczność wprowadzają i ośmieszenie. Niech nie przeszkadzają. Naród się oporządzi sam. A gdyby to zależało tylko i wyłącznie od Lecha Wałesy, kto byłby premierem w Polsce? Dzisiaj bym postawił na Pawlaka. Naprawdę? Waldemar Pawlak? Naprawdę. Czym on pana tak ujmuje straszliwie? Dlatego, że ma doświadczenia trochę z tamtego okresu i jednocześnie, rzeczywiście mówi na temat. Mówi trochę komputerowo, ale czasy są komputerowe. Pan już kiedyś stawiał na Waldemara Pawlaka. I zrobiliśmy dobrą robotę. Ona nie jest opisana, ona nie jest jeszcze rozliczona, ale rzeczywiście nad szaleńcami zapanowaliśmy. Czyli znowu: "Panie Waldku, pan się nie boi!" Nie. Z panem Waldkiem, gdybym miał więcej czasu, to naprawdę byśmy dobrze popracowali. Dzisiaj ma trochę słabą organizację z różnych powodów, ale jutro jeszcze Pawlak odegra rolę. Polacy nie wskazują w badaniach opinii publicznej na Pawlaka, raczej na Marcinkiewicza, Kaczyńskiego, Tuska, czasami na Zbigniewa Ziobro. Bo lubią miłe gadki, administrowanie, a nie rozwiązywanie problemów. Pawlak z roli pochodzi. On krótko i na temat, i rozwiązuje problemy. Robi to mniej zgrabnie, a podobają się zgrabności. Nikt nie poprosił Lecha Wałęsy o wsparcie w tej kampanii wyborczej, o występy na wiecach, o wspieranie jakiejś partii politycznej? Były wprost i były pośrednio. Natomiast ja w tym stanie rzeczy wiem, że nie da się dużo zrobić. Do politycznej rozgrywki włączył się za to Władysław Bartoszewski. On dał się namówić. "Niekompetentni dyplomatołkowie", "frustraci", "dewianci polityczni". Pan podpisałby się pod tymi słowami? Tak, razy pięć. A nie wolałby pan, żeby postać tego formatu, jak Władysław Bartoszewski, trochę trzymała się dalej od tej twardej, codziennej walki politycznej? Wie pan, to co z nami wyprawiają Kaczyńscy, jest tak daleko konieczne, że dobrze, jak ktoś to zrobi, a ktoś inny będzie myślał o dogrywce. Nawet jeśli to jest Władysław Bartoszewski? Tak. Jemu szczególnie to pasowało. "Oddałem wszystko narodowi jak stukilogramową sztabę złota; naród oddał małym, mściwym ludziom, którzy przetapiają złoto na brzytwy" - to najlepszy cytat z ostatnich tygodni z Lecha Wałęsa. A wcześniej naród upuścił na nogę i ma pretensje do mnie, że palec zbił. A komu odda stukilogramową sztabę złota naród w tych wyborach? Nierozstrzygnięte. Nie może być rozstrzygnięte. Na tym etapie demokracja jeszcze nie podejmuje logicznych rozwiązań. Dlatego podejrzewam, że następne wybory dopiero trochę rozwiążą. A kiedy będą te następne? Do roku czasu, po tych wyborach. Były prezydent Lech Wałęsa prorokował w trójmiejskim studiu. Dziękuję. Dziękuję.