- Uważam jednak, że trzeba słuchać wszystkich stron i brać pod uwagę wszystkie aspekty sprawy - podkreślił b. prezydent. W TVP Info Wałęsa powiedział, że 4 czerwca będzie w Krakowie. Dodał też, że w sporze ze związkowcami to rząd ma rację. Spotkanie Grupy Wyszehradzkiej, które miało się odbyć 4 czerwca w Gdańsku w ramach obchodów 20. rocznicy obalenia komunizmu, zostało przeniesione do Krakowa. Zdecydował o tym premier Donald Tusk w trosce o bezpieczeństwo uczestników spotkania, ponieważ związkowcy z Solidarności Stoczni Gdańskiej zapowiadali w tym samym czasie manifestację. Szef NSZZ "S" Janusz Śniadek poinformował dziś, że manifestacja związku 4 czerwca odbędzie się w Katowicach; zaprosił do udziału w niej inne działające w kraju centrale związkowe. W Gdańsku natomiast odbędzie się msza św. z udziałem prymasa Józefa Glempa, a po niej pokojowy wiec działaczy Solidarności. Według przewodniczącego zarządu gdańskiej "S" Krzysztofa Dośli, podczas wiecu planowane są dwa, trzy wystąpienia, w tym na pewno Śniadka. We mszy św. i w wiecu uczestniczyć będzie kilka tysięcy osób. Na uroczystości 4 czerwca w Gdańsku wybiera się prezydent Lech Kaczyński. Jak poinformował dziś wiceszef stoczniowej "Solidarności" Fryderyk Radziusz, we wniosku związku o pozwolenie na zgromadzenie 4 czerwca pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców, liczbę uczestników podwyższono do 10 tys. osób. W pierwszej wersji wniosku złożonym w gdańskim magistracie w kwietniu związkowcy określili, że frekwencja wyniesie 1500 osób. Tymczasem rzecznik rządu Paweł Graś oświadczył, że decyzja o tym, że szczyt Grupy Wyszehradzkiej odbędzie się na Wawelu, jest nieodwołalna i niezmienna. W jego ocenie, sytuacja się nie zmieniła, a Solidarność nie odwołała demonstracji, ponieważ nie wycofała wniosku złożonego u prezydenta Gdańska. Jak podkreślił, rząd bardzo cieszą zapowiedzi, że 4 czerwca "nie będzie palenia opon ani rzucania petard". - Ale przeanalizowałem dokładnie wszystkie wnioski o demonstracje, wiece, manifestacje, które zostały złożone w ubiegłym i w tym roku i zapewniam, że w żadnym z tych wniosków nie ma informacji o tym, że podczas demonstracji będą palone opony, czy że przewiduje się starcia z policją - dodał Graś. Wiceszef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak namawia szefa rządu, aby jednak przenieść polityczną część uroczystości 4 czerwca z Krakowa do Gdańska. Deklaruje też pomoc prezydenta w tej sprawie. - Ja bym namawiał pana premiera, żeby jeszcze spróbować. Gdańsk jest kolebką Solidarności, jest miastem, które kojarzy się i w Polsce, i za granicą z wielkimi przemianami tamtego czasu, jest miastem symbolem - argumentował Stasiak. Zapewnił, że jeśli premier zdecyduje się zorganizować szczyt Grupy Wyszehradzkiej na Wawelu, prezydent, jeżeli pozwolą mu na to podjęte wcześniej zobowiązania, pojawi się w Krakowie. Zdaniem b.prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, zmiany w sprawie miejsca obchodów rocznicy wyborów w 1989 roku nie budują zaufania do Polski. Według niego, błędem było to, że nie zorganizowano tych obchodów w Warszawie. - Polska ma powody, aby przypomnieć światu, że to się u nas zaczęło - błąd był taki, że nie skupiono się na tym, aby odbyło się to w Warszawie, żeby miało to charakter bardziej przypomnienia roli całej Polski - argumentował Kwaśniewski. PSL i Prawica Rzeczypospolitej apelują natomiast do prezydenta i premiera o porozumienie wokół obchodów rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku.