Z okazji rozpoczynającego się roku szkolnego abp Nycz napisał list do wiernych, który ma być przeczytany w polskich kościołach - informuje TVN24. Arcybiskup stwierdza w nim m.in. że "osoby, które zdradziły, powinny się do tego przyznać, żałować, mieć świadomość słabości i dopiero wówczas mogą dalej pracować dla ojczyzny". Pojawiły się sugestie, że może chodzić o Wałęsę. Wałęsa, pytany do kogo - jego zdaniem - odnoszą się słowa arcybiskupa - odpowiedział w poniedziałek w programie "Kropka nad i": - No, chyba od siebie zaczyna, bo tam jakieś papiery też - coś słyszałem nie takie są - powiedział. - Kto czym wojuje, od tego ginie - dodał. We wtorek w TVN24 Wałęsa przeprosił za tę wypowiedź. - Nie, to jest pomyłka, przepraszam arcybiskupa, nie dosłyszałem tego, co powiedziała mi pani Monika (prowadząca program Monika Olejnik) i stąd nieporozumienie - powiedział. - Ale takie samo nieporozumienie dzisiaj czytam (...) Romaszewski w "Gazecie Wyborczej" wręcz powołał się na arcybiskupa i uderzył we mnie, więc na tej samej zasadzie mój nietakt jest, co i nietakt z wystąpienia arcybiskupa - dodał Wałęsa. Na pytanie, czy jego poniedziałkowa wypowiedź była oparta na konkretnej wiedzy, Wałęsa odpowiedział, że nie, ale - jak dodał - takie informacje krążą. - Teraz przed chwilą słuchałem księdza, chyba u was, i też mówił o jakichś papierach, o księdzu Zaleskim, ale te papiery z tego, co słyszę są peanami głoszonymi na temat arcybiskupa, więc ja też składam hołd. Wałęsa nie chciał powiedzieć jakich informacji i od kogo zasięgnął na temat arcybiskupa. - Wszystko powiedziałem na temat arcybiskupa, przeprosiłem go - zaznaczył. Odnosząc się do faktu, że sam wielokrotnie był przedmiotem ataków i insynuacji, Wałęsa stwierdził, że w poniedziałek sam "wpadł w podobny amok".