Jeśli tak się nie stanie - podkreśla Wałęsa - odda wszystkie przyznane mu wyróżnienia, włącznie z Pokojową Nagrodą Nobla. B. prezydent nie wyklucza też emigracji. - Proszę demokratyczne Państwo, niech powoła prokuratora czy kogoś, niech powyjaśnia wszystkie te sprawy i w imieniu Państwa powie: "Wałęsa był taki, taki i taki" (...) Jestem zniesmaczony, jestem wściekły, że walczyłem o wolny kraj, a to jest anarchia - powiedział w poniedziałek dziennikarzom Lech Wałęsa. Dodał, że nie chce na razie decydować się na procesy sądowe, bo te - jego zdaniem - zbyt długo trwają. Zapowiedzi b. prezydenta są reakcją na ostatnią książkę biograficzną "Lech Wałęsa. Idea i historia", w której 24-letni Paweł Zyzak napisał m.in., że b. przywódca Solidarności był agentem SB i w czasach młodości miał nieślubne dziecko. Książka Zyzaka oparta jest na jego obronionej w ubiegłym roku pracy magisterskiej, której promotorem na Uniwersytecie Jagiellońskim był prof. Andrzej Nowak - redaktor naczelny krakowskiego miesięcznika "Arcana". - Różni nawiedzeni paranoicy podrywają mi autorytet wobec całego świata, piszą książki, za książki dostają magisterium czy jakieś tam inne dyplomy, za to że atakują, zostają przyjęci do IPN. No do czego tu dochodzi? Następny nawiedzony zrobi ze mnie mordercę - komentuje oburzony Wałęsa. Na swoim blogu Wałęsa napisał w niedzielę, że Zyzak posłużył się w swojej książce "zmyślonymi, obrzydliwymi, barbarzyńskimi pomówieniami". - Ten człowiek powołuje się na tamtą książkę (chodzi o ubiegłoroczną książkę historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa" - red.) jak na klasykę. Na jego książkę będę się powoływali następni i będę pisać rzeczy nieprawdopodobne. Wszystko co w tej książce jest napisane, jest kompletnie wymyślone. Tak jak Cenckiewicz opierał się jeszcze na jakiś kserach, na jakiś prawdopodobnych sytuacjach, na zeznaniach ubeków - jeszcze to można jakoś uznać, bo napracował się. Ale ten człowiek wszystko wymyślił - mówi Wałęsa o książce Zyzaka. Jak dodał, nie jest w stanie przemilczeć tej publikacji. - Wolność słowa wolnością słowa, ale to już jest anarchia, to już swawola. Ja jestem za wolnością, ale za tym musi być odpowiedzialność. Ktoś napisze mi, że nasiusiałem do wody święconej na wsi w tamtym czasie. To wie pan co by ze mną wtedy ludzie zrobili, jak wszyscy byli ludzie wierzący? Tam by dziecko ukamienowali za to. 14 lat miałem, jak wyjechałem z tamtej wiochy, a on (Zyzak) tam pisze, że ja zabawy rozwalałem siekierami. No ludzie! - oburza się Wałęsa. B. prezydent zapowiada, że dopóki nie zostanie oczyszczony z zarzutów o agenturalność, nie będzie uczestniczył w żadnych uroczystościach i spotkaniach rocznicowych w Polsce. Z tego też powodu zbojkotuje zaplanowaną na wtorek w Gdańsku konferencję z okazji 20-lecia obrad Okrągłego Stołu. - Dopóki coś nie zaczniemy wyjaśniać, to ja nie będę (uczestniczyć), bo sam się tego brzydzę, jeśli to prawda. Ktoś napisał w imieniu państwa, bo IPN państwo reprezentuje, więc ja nie mogę udawać kogoś innego. Państwo mówi, że ja nie zwyciężyłem, że agent zwyciężył, no to ja agentom nie dam zwyciężać, nawet gdyby się nazywał agent Wałęsa, to nie ma prawa do zaszczytów - powiedział b. prezydent. Następnym krokiem, jeśli zabraknie reakcji ze strony instytucji państwa - oświadczył Wałęsa - będzie oddanie przez niego nagród. - Jestem obrażony, nie należą mi się żadne nagrody, bo państwo przyznaje racje nawiedzonym i tym, co piszą. W związku z tym honor mi nie pozwala utrzymać wszystkie te rzeczy, które otrzymałem, z Noblem włącznie - podkreślił. - Poproszę tam, gdzie one są przeze mnie ofiarowane, aby wszyscy ci pozwracali w miejsca, skąd te nagrody wyszły. Nie życzę sobie, żeby ktoś tak opisywany miał takie nagrody - tłumaczy b. prezydent. Na swoim blogu Wałęsa napisał też, że w ostateczności wyjedzie z kraju. Podczas poniedziałkowej rozmowy z dziennikarzami zaznaczył, że nie jest to emocjonalne zachowanie. - Jeśli nic nie rozwiążemy, to ja nie życzę sobie w takim towarzystwie mieszkać, gdzie jestem tak postrzegany - podkreślił.