Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał w poniedziałek wydany w ub.r. przez Sąd Okręgowy w Gdańsku wyrok w sprawie o ochronę dóbr osobistych, którą Jarosław Kaczyński wytoczył Lechowi Wałęsie. B. prezydent ma przeprosić prezesa PiS za twierdzenie, że jest on odpowiedzialny za katastrofę smoleńską. Wałęsa odniósł się do orzeczenia wpisami zamieszczonymi na Facebooku. "Ponosimy odpowiedzialność za podejmowane decyzje. W tej sprawie, w tamtej sytuacji, w tamtym czasie, za te decyzje odpowiedzialni byli bracia Kaczyńscy. Przy tak zorganizowanym wyjeździe, przy takim stanie lotniska, przy takiej pogodzie, nikt zdrowo-odpowiedzialny nie mógł pozwolić na: wyjazd delegacji, na start samolotu a już przyzwolenie na lądowanie samolotu w tych warunkach było na ochotnika przyjęciem odpowiedzialności za to nieszczęście" - napisał Wałęsa. "Gdyby w wyżej wymienionych okolicznościach, w jakich znaleźli się wówczas Kaczyńscy, na miejscu tych decyzji był Kwaśniewski, Komorowski czy ja, nie doszłoby do tej tragedii" - dodał b. prezydent kończąc jeden z wpisów. Nieco wcześniej w poniedziałek, także na Facebooku, Wałęsa napisał też: "Sąd ocenił dowody w tej sprawie niewszechstronnie, nie uwzględniając faktów mi znanych, o których mówiłem na rozprawie". "Nie może być tak, że moje słowa o rozmowie braci Kaczyńskich w dniu Katastrofy Smoleńskiej będą traktowane, jako naruszenie dóbr osobistych Pana Kaczyńskiego, gdy przecież ja nie miałem zamiaru Pana Kaczyńskiego obrażać. Wypowiadałem tylko swoje opinie, bo znałem Kaczyńskich długo i wiedziałem kto kim kierował" - czytamy we wpisie. "Jak mogły moje wypowiedzi obrazić Jarosława Kaczyńskiego skoro on dobrze wiedział, że chodziło mi o krytykę sytuacji, w której osoba bez funkcji państwowych kieruje Państwem i między innymi kierowała Prezydentem RP. Sąd tych kwestii nie wziął pod uwagę, dlatego wydał taki błędny wyrok" - napisał Wałęsa. Wałęsa "ostrzega Naród" B. prezydent zapowiedział jednocześnie odwołanie od wyroku. "Nie dam sobie zamknąć ust! Będę skarżył ten wyrok do Sądu Najwyższego, a jak będzie trzeba, to do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Smutne jest jednak to, że Sąd w Polsce chce ograniczać swobodę wypowiedzi na tematy polityczne. I to, co do wypowiedzi tak istotnych, ostrzegających Naród" - napisał. Pierwotny wyrok w tej sprawie wydał 6 grudnia ub.r. Sąd Okręgowy w Gdańsku. Nakazał on wówczas Wałęsie przeproszenie Kaczyńskiego za wypowiedzi, w których były prezydent od kwietnia 2015 do maja 2017 r. sugerował, iż prezes PiS "mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych panujących podczas lotu polskiej delegacji do Smoleńska, wydał polecenie nakazania lądowania samolotu, czym doprowadził do katastrofy lotniczej 10 kwietnia 2010 roku, a swoimi późniejszymi działaniami zmierzał do przerzucenia odpowiedzialności za katastrofę smoleńską na inne osoby". Sąd okręgowy oddalił jednocześnie część żądań Kaczyńskiego, który domagał się też przeprosin za słowa Wałęsy o tym, że prezes PiS "nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie". Kaczyński zarzucił też Wałęsie, że ten - nie mając podstaw, posądza go o to, że wydał polecenie "wrobienia" b. prezydenta i przypisania mu współpracy z organami bezpieczeństwa PRL. Lider PiS żądał przeprosin za takie bezpodstawne posądzenie. Pozew lidera PiS obejmował też żądanie wpłaty przez Wałęsę w formie zadośćuczynienia 30 tys. zł na cele społeczne. Od wyroku sądu okręgowego do sądu wyższej instancji odwołał się zarówno Wałęsa, jak i Kaczyński. Rozprawa apelacyjna miała miejsce 10 lipca 2019 r. W jej trakcie pełnomocnik prezesa PiS wniósł o uwzględnienie w całości (także w odrzuconej przez sąd okręgowy części) pozwu. Z kolei pełnomocnik Wałęsy wnioskował o oddalenie pozwu w całości (także w części, w której sąd okręgowy uznał b. prezydenta winnym). W poniedziałek Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał wyrok w tej sprawie odrzucając apelacje obu stron, a tym samym podtrzymując decyzję sądu niższej instancji.