Wałęsa tłumaczył, że jego słowa miały zapobiec ewentualnym protestom Solidarności podczas Euro 2012. - Jestem przekonany, że dobrze zrobiłem, a inni są przekonani, że źle - to jest ich sprawa. Gdyby dziś była podobna sytuacja, powiedziałbym to samo. I nie dlatego, że nie kocham Solidarności, bo to nieprawda. Jestem z Solidarnością. Ale parę razy nie posłuchali mnie i narobili głupot - Krzaklewski, Śniadek i inni. I widząc to i nie chcąc, żeby popełniali następne błędy, wystąpiłem zdecydowanie i to chyba odniosło skutek - powiedział Lech Wałęsa. - Ja wtedy, przyglądając się sytuacji, oceniłem, że jak Solidarność się włączy w protesty, to zakłóci nam mistrzostwa, dlatego postanowiłem uderzyć mocno, żeby spowodować refleksję, a nawet ich podzielić - żeby mieli problem, zrobić jakiś większy protest i wygłup w tym czasie. A więc zadziałałem na nich profilaktycznie, żeby nie szli w tym kierunku - wyjaśnił Wałęsa. Były prezydent podkreślił, że jego wypowiedź była w pełni przemyślana. - Tam nie chodziło w ogóle o pałowanie, do pałowania to daleka droga, ale chodziło o refleksję ze strony społecznej, (ze strony) Solidarności - uzasadnił. Wałęsa nie obawia się, że może stać się dla członków "S" na Podbeskidziu persona non grata. - Specjalnie wyszukam teraz parę okazji, żeby tam pojechać i pokazać im, że istnieję - zapowiedział. Uchwałę w sprawie odebrania Wałęsie tytułu "Zasłużonego dla Solidarności Podbeskidzia" działacze podbeskidzkiej "S" podjęli w ostatni piątek. - Ostatnie wypowiedzi Lecha Wałęsy, w tym zwłaszcza jego postulat "pałowania" protestujących związkowców, odebraliśmy jak sprzeniewierzenie się temu zobowiązaniu i ideałom Solidarności - podkreślono w zjazdowej uchwale. Za odebraniem pierwszemu przywódcy "S" tytułu "Zasłużonego dla Solidarności Podbeskidzia" głosowało 64 delegatów, przeciw było 13, a 19 wstrzymało się od głosu. 16 maja w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet Lech Wałęsa był pytany o zachowanie działaczy "S" podczas blokady Sejmu w czasie, gdy uchwalano ustawy wprowadzające reformę emerytalną. Wówczas m.in. został uderzony jeden z posłów PO, który chciał przejść przez blokadę. - Gdybym był na miejscu Tuska, dałbym polecenie spałować, oddać za to. Władzę trzeba szanować, wybierać mądrze, brać udział w wyborach, organizować się, ale potem szacunek, ktoś ich wybrał, oni są przedstawicielami narodu, nie mogą pozwolić sobie na takie, na opluwanie, na bijatykę - mówił wówczas Wałęsa. Dopytywany czy pałowałby działaczy "S" odparł: "Tak, z przewodniczącym na czele. Pierwszego bym, jak byłbym komendantem albo premierem, wyszedł z pałą i go spałował, że nie potrafi mądrze układać stosunki w wolnej Polsce". Tytuł "Zasłużonego dla Solidarności Podbeskidzia" przyznano Wałęsie w 2005 roku. Związkowcy docenili w ten sposób jego postawę w trakcie podbeskidzkiego strajku generalnego w lutym 1981 roku i jego rolę w zakończeniu tamtego protestu.