przyznał, że chciałby być dożywotnim senatorem. Konrad Piasecki: W trójmiejskim studiu RMF FM Lech Wałęsa. Dzień dobry panie prezydencie. Lech Wałęsa: Dzień dobry. Pan zna Donalda Tuska prawie od 20 lat. Będzie dobrym premierem? To się dopiero okaże. W teorii jest naprawdę świetny. Czy to się przełoży na władzę wykonawczą? Poczekajmy. Wydaje się, że tak. Waldemar Pawlak nie byłby lepszy? Na chwilę prawdopodobnie tak, bo on ma swoje doświadczenie. Był już premierem i ma wychowanie chłopskie, jest prostolinijny i to byłby dobry premier. Wygrany ma prawo, stosujmy więc klasykę i dobrze będzie. Koalicja Platformy z PSL. Panie prezydencie to brzmi jak spełnienie pańskich marzeń. Dokładnie tak. Tak sobie marzyłem od dawien dawna. Nie wyszło to w pewnym momencie, ale teraz jest szansa, że może się porządnie udać na długie, długie lata. Kiedy rozmawialiśmy trzy tygodnie temu, pan mówił "głosuję na Platformę, popieram PSL". Ziściło się, ale czy pan uważa, że oni się dogadają? Oczywiście, że tak. Jeśli byłyby kłopoty, to ja jako stary doświadczony pomogę im to rozsupłać. Nie obawia się pan, że PSL będzie żądał zbyt wiele, bo to jest partia, która ma czasami takie tendencje do podgarniania pod siebie stanowisk, miejsc. Każdy chce. Tej partii należałoby maksymalnie pomóc, bo ona naprawdę jest potrzebna na scenie politycznej i trzeba jej pomóc zbudować, trzeba ją rozumieć. Myślę, że jest takie zrozumienie. Jeśli zażądają stanowiska marszałka Sejmu, albo premiera, Platforma powinna ustąpić? Dajmy im porozmawiać, a dopiero potem gdyby coś nie wychodził, to starajmy się pomóc. Donald Tusk mówi, że pan był jednym z pierwszych, którzy pogratulowali mu zwycięstwa. Rozmawialiście. Nie miał jakiegoś pomysłu na zagospodarowanie Lecha Wałęsy? Zgłosiłem gotowość w każdym miejscu, tam gdzie będzie taka potrzeba. Ale nic więcej, bez stanowisk, bez pieniędzy. Chcę tylko służyć Polsce i pomagać dobrym pomysłem. Ale gdyby zaproponował panu np. wejście do rządu, to co by pan mu odpowiedział? Powiedziałbym: "Daj mi chwilę czasu, bo ja muszę operację przejść". Nie wiadomo, czy mnie nie wezwą do wieczności. Ponure myśli z rana. Moje serce jest na wykończeniu. Ale gdyby jednak coś zaproponował? Co było pańskim wymarzonym miejscem, w którym mógłby pan służyć Polsce? Najlepiej gdybyśmy poprawili konstytucję i ludzi, którzy mają znajomości, coś tam potrafią - oni powinni być w zapasie, do dyspozycji. Powinniśmy być senatorami dozgonnymi. Gdyby Donald Tusk zapytał pana o radę. Co ma zrobić z politykami, urzędnikami, ministrami PiS, co by pan mu odpowiedział? Wyciąć w pień. Wszystkich? Po sprawdzeniu oczywiście. Ja teraz obserwuję, to tam był specjalny dobór ludzi. Ludzi zakompleksionych, zaciętych. Oni mieli parę lat czasu. Wszystko, co w kancelarii u mnie robili później, to tylko z tą myślą - wybrać specjalny rodzaj ludzi i takich dobrali. Ci ludzie w takich warunkach raczej się nie będą nadawać.