Wałęsa przyznał, że Borusewicz był przywódcą "Solidarności" przed strajkiem. - Borusewicz dał fatalne postulaty, które dyrekcja przyjęła, a sto osób przegłosowało poddanie strajku, ponieważ były złe postulaty. I co by było, gdyby Wałęsa szybkością nie zapanował nad sprawą? Czołgi by weszły! - mówił były prezydent w audycji "Gość Radia Zet". Zdaniem Wałęsy najważniejsze decyzje Borysewicza były niedobre: "On burzył koniec strajku, on burzył strajk w 1989r. Gdybym ja za nim nie jeździł i nie odkręcał tego wszystkiego, to byśmy mieli zwycięstwo!"Według Wałęsy marszałkowi Senatu nie wolno było milczeć, kiedy Henryka Krzywonos powiedziała, że to Borusewicz był liderem strajku w Stoczni. Zapytany o słowa o agenturalnym charakterze działań Borusewicza odparł: "Jego zachowanie, nieprzyznawanie prawdy, oszukiwanie narodu, które powoduje potem nasze głupie zachowania, to nie jest agentura?". Wałęsa dodał, że to Borusewicz kazał mu "wyrzucić Mazowieckiego i całą grupę". Były prezydent ocenił, że "cała ta akcja" jest wymierzona w prawdziwy film Andrzeja Wajdy. - Wajda ma szansę powiedzieć prawdę. Nie tę prawdę, którą uprawiacie, ale prawdę, która naprawdę tak wyglądała. Dlatego robi się wszystko, żeby zniszczyć ten film, który pokaże, jak mali ludzie ambicjonalnie nas sądzą i próbują zwyciężać! - krzyczał Wałęsa. - Ja mam gdzieś moją legendę! Ja chcę, żebyśmy wreszcie utrzymywali zwycięstwa i pokazywali właściwe postawy, a nie żebyście łajdaków i kłamców robili bohaterami - zapewnił dzisiejszy "Gość Radia Zet".