Chce, by autorzy książki udzielili mu odpowiedzi na kilka dotyczących go pytań. Nie chce pozwolić, by "wielkie zwycięstwo polskiego Narodu" zostało "zachlapane błotem bezpieki". Książkę, która ma się ukazać w najbliższych tygodniach, przygotowują historycy Instytutu Pamięci Narodowej Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk. W publikacji mają znaleźć się nieznane dotychczas dokumenty o Wałęsie z początku lat 70. na temat jego kontaktów z SB. "W związku z zamiarem wydania w przededniu 25-lecia przyznania mi Pokojowej Nagrody Nobla książki z zasobów IPN, a dotyczącej mojej osoby żądam publicznie od IPN zgody na wspólne moje i autorów książki uczestnictwo w dwóch konferencjach prasowych otwartych dla dziennikarzy: jednej w momencie wypuszczenia książki w obieg publiczny, a drugiej po tygodniu od wydania, kiedy zapoznam się z treścią" - napisał Wałęsa na swoim blogu. Zarzucił "niektórym pracownikom IPN" "złą wolę" połączoną z "wyraźną nieznajomością tamtych czasów i realiów". Zapowiedział, że na konferencjach tych zada autorom publikacji "około 10 pytań, na które chciałbym uzyskać wreszcie wiążące odpowiedzi". Zarzucił IPN, że dotychczas nie wyjaśnił m.in. planowanych na niego zamachów, "ogromnej skali procederu podrabiania różnej dokumentacji" przeciwko niemu przez wyspecjalizowane biura i organa służb specjalnych PRL, a także "procederu zniszczenia przez SB około 75 tomów najistotniejszych opisów" jego działań przeciwko reżimowi komunistycznemu. "Zmuszony jestem do włączenia się, by nie pozwolić na sukces trupa komunistycznego zakopanego w stosach SB-eckiego fałszu, któremu poddają się autorzy" - pisze b.prezydent. "Nie mogę pozwolić, aby tym sposobem wielkie zwycięstwo polskiego Narodu pod moim przewodem zostało w oczach świata zachlapane błotem bezpieki w 25. rocznicę Pokojowej Nagrody Nobla dla Lecha Wałęsy, Solidarności i całej walczącej Polski" - podkreśla Wałęsa. Informacje na temat przygotowywanej książki pojawiły się w listopadzie ubiegłego roku. Prasa pisała wówczas o tajemniczym emisariuszu premiera Donalda Tuska, który miał przekonywać prezesa IPN Janusza Kurtykę do wstrzymania prac nad kontrowersyjną książką.