Pierwsza z nich to dla niego "gniot zrobiony z dopasowanych z całej dokumentacji SB różnych kserokopii donosów i raportów SB". O monografii Pawła Zyzaka pt. "Lech Wałęsa. Idea i historia" - że to "od początku do końca zmyślone, obrzydliwe i barbarzyńskie pomówienia". Rozsierdzony zdecydował, w jaki sposób teraz będzie walczyć o swoje dobre imię. Na początek były prezydent RP chce zrezygnować z uczestniczenia w rocznicowych uroczystościach. Zapowiada jednocześnie, że jeśli ataki na jego osobę nie ustaną, przewidział kolejne działania. Drugim krokiem będzie zwrócenie wszystkich nagród i zaszczytów. W ostateczności - wyjazd z Polski. W rozmowie z "Polską" Lech Wałęsa mówi, że książka Pawła Zyzaka po prostu wyprowadziła go z równowagi. - Uważam, że właściwe władze powinny wziąć się do przyzwoitej roboty, by rozwiązać problem pomówień - uważa. - Nie można tolerować tego, że człowiek zasłużony dla demokracji jest tak postponowany jak ja. Książka Pawła Zyzaka to polityczna biografia człowieka, który chciał zostać przywódcą. Autor zamieścił relacje i wspomnienia wielu ludzi, przypominając wzloty i upadki bohatera, ale też w ostry sposób dokonując jego oceny. - Nie zgadzam się, że moja książka to ataki i pomówienia - mówi "Polsce" Paweł Zyzak. - Choć relacje osób są anonimowe, to posiadam ich nazwiska i adresy. Moim zadaniem jako historyka było w sposób jak najbardziej zgodny z prawdą opisać życiorys Lecha Wałęsy, poczynając od wspomnień o jego przodkach, a skończywszy na 1988 roku. Sławomir Cenckiewicz, choć czytał wpis na blogu Lecha Wałęsy, nie daje wiary jego oświadczeniu: - Mam przyjąć te słowa za poważne? - rzuca retorycznie. I odcina się: - Obraża się z powodu prawdy historycznej? Ja się zajmuję nauką, nie obchodzi mnie, czy Lech Wałęsa pooddaje ordery i wyjedzie z kraju. A co na to politycy? Zaskakującym nazwał oświadczenie Wałęsy poseł Paweł Poncyliusz z PiS. Uważa, że decyzja wynika z nagromadzonej w byłym prezydencie frustracji. - Od wielu lat Lech Wałęsa zapowiada, że wróci do polityki i zrobi porządek, ale nic mu z tego nie wychodzi - mówi. - Książka Zyzaka go dobiła. Być może jego oświadczenie wynika z tego, że już nie chce się tłumaczyć. Ale Poncyliusz nie do końca wierzy w deklaracje Wałęsy o emigracji: - Będziemy musieli się pogodzić, że pierwszy prezydent wybrany demokratycznie pakuje walizki - ironizuje. A poważnie? - Nawet jeśli Cenckiewicz i Gontarczyk nadinterpretują fakty, to Lech Wałęsa jest bezradny wobec materiałów z IPN. Biografia wydana przez jego Instytut nie daje twardych dowodów wobec materiałów IPN - uważa. Z kolei Jacek Kurski przypomina, że jedną z wartości, o które walczył Lech Wałęsa była wolność słowa i właśnie teraz jest ona realizowana. Ale istotą sprawy jest, czy stawiane zarzuty są prawdziwe. - Jeśli tak, niech Wałęsa zastosuje się do rady, którą kiedyś dał Polsce prezydent Francji Jacques Chirac: niech milczy. Jeśli to nieprawda, niech pozwie oszczerców do sądu - mówi Kurski. Zauważa, że były prezydent chce do sprawy włączyć premiera Donalda Tuska: - Rocznicowe uroczystości, spotkania, bez Wałęsy, to już nie to - mówi Kurski. Czy w takim razie uda się Wałęsie spowodować jakąś interwencję szefa rządu? - Tusk w takich sprawach idzie po rozum do głowy - odpowiada Kurski. - Był wprawdzie taki moment, że groził IPN-owi odchudzeniem, ale w końcu się z tego wycofał. Arkadiusz Rybicki, poseł PO, kiedyś minister w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy uważa, że organy państwa nic nie mogą w tej sprawie zrobić. - Wałęsa nie może oczekiwać, że demokratyczne państwo będzie ingerować w politykę wydawniczą - mówi. Jest zdania, że żadne "wątpliwej jakości prace historyczne, mu nie zaszkodzą". - Myślę, że to, co napisał na blogu to tylko groźba. Trzymam za niego kciuki - mówi Rybicki. Zachowanie Wałęsy jest zrozumiałe dla posła Stefana Niesiołowskiego. - To bolesne, ale rzeczywiście Wałęsa ma dość - mówi "Polsce". - Jeśli spełni zamierzenia, to będzie sukces tych ludzi, oszczerców, którzy na niego plują. I okaże się, że to plucie było skuteczne. Czy desperackie deklaracje pomogą samemu Wałęsie? Niesiołowski uważa, że tych, którzy nic sobie nie robią z faktu, że Wałęsie przyznano status pokrzywdzonego, również powinno się nazywać po imieniu. - Mnie opluwa Lech Kaczyński - przypomina Niesiołowski nawiązując do tego, że prezydent nie podał mu ostatnio reki. - Ale ja się tym bawię.