Zdaniem Walentynowicza, strona rosyjska naruszyła przepisy w kwestii przewlekłości śledztwa i przetrzymywania głównego materiału dowodowego, m.in. wraku samolotu Tu-154M oraz czarnych skrzynek. Walentynowicz zapowiedział w rozmowie z Radiem Maryja, że zaskarży stronę rosyjską przed rosyjskim sądem. Według niego, umożliwi to skierowanie sprawy także do sądów międzynarodowych. "Mam świadomość, że rosyjskie sądy wyglądają podobnie jak te, które umocowały się w ramach porozumienia z 1989 roku. To oczywiście będzie odrzucane, ale myślę, że po którejś apelacji będziemy mogli naszą sprawę zgłosić do Strasburga" - powiedział Walentynowicz. "Po wyczerpaniu środków prawnych będzie możliwość dalszego działania" - dodał. Walentynowicz powiedział, że dokumenty w sprawie nieprawidłowości przy prowadzeniu śledztwa smoleńskiego przez stronę rosyjską, zostaną złożone po przygotowaniu ich przez prawnika. Z rodziną śp. Anny Walentynowicz współpracuje w tej sprawie mec. Lech Obara. 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. W Polsce śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. pułku lotniczego. 4 kwietnia 2016 r. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego "czarnych skrzynek".