Rzecznik Praw Obywatelskich zauważył, że za kontrolowanie żywności w Polsce odpowiada kilka państwowych organów, w tym Państwowa Inspekcja Sanitarna, Inspekcja Weterynaryjna czy Państwa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. "Mimo że kompetencje między nimi są podzielone, to często wzajemnie nakładają się na siebie i nie są czytelne. A to prowadzi do sporów" - stwierdził Marcin Wiącek. Jak dodał, dziś problemem "jest już przykładowo samo ustalenie, która z kilku inspekcji i w jakim zakresie powinna nadzorować danego przedsiębiorcę". Podkreślił, że w efekcie właściciele firm podlegają różnym kontrolom, a w razie stwierdzenia nieprawidłowości mogą zostać nałożone na niego "dwie niezależne sankcje". RPO: To problem ustalić, która instytucja nadzoruje przedsiębiorcę W maju RPO zaapelował więc do ministra zdrowia, by rządzący stworzyli jedną instytucję, która sprawdzałaby, co trafia na nasze talerze. Powołał się na analizę Najwyższej Izby Kontroli, która wykryła "wiele mankamentów" w organizacji kontroli żywności. Wnioski NIK przyjął - jak stwierdził - "z dużym niepokojem". "Zagrożenia wynikają głównie z braku spójnego i efektywnego systemu nadzoru nad bezpieczeństwem produkcji i dystrybucji żywności" - uściślił Wiącek. W jego ocenie "uproszczenie systemu niewątpliwie uczyni go mniej uciążliwym dla przedsiębiorcy". "Dziś problemem staje się już samo ustalenie, która inspekcja i w jakim zakresie powinna nadzorować danego przedsiębiorcę. W efekcie przedsiębiorcy w tym samym zakresie podlegają kilku kontrolom, a mogą też występować takie obszary działalności, których kontrola nie obejmie, co w efekcie wpływa na szczelność systemu" - dodał. RPO przypomniał ponadto, że do dziś uchwalenia nie doczekał rządowy projekt ustawy o Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa - instytucji, która w założeniu spełniałaby jego oczekiwania. Pomysłowi sprzeciwił się w 2017 roku minister zdrowia, którym był wówczas Konstanty Radziwiłł. Ministerstwo Zdrowia: NIK sugeruje, że polska żywność jest jakościowo gorsza Wiącek w sobotę otrzymał odpowiedź od wiceszefa resortu zdrowia Waldemara Kraski. Swój list rozpoczął słowami: "Na wstępie pragnę zauważyć, że prezentowana analiza (NIK) oparta została na wynikach kontroli przeprowadzonych w latach 2013-2019. Cztery spośród dziewięciu kontroli dotyczyły lat 2013-2016, co oznacza, że Izba odniosła się do obszaru objętego kontrolą, który funkcjonował ponad siedem lat temu". Zdaniem Kraski "przedstawione informacje opisują stan faktyczny z okresu, którego nie można bezpośrednio odnosić do chwili obecnej". "Podkreślenia wymaga więc fakt, że NIK była w posiadaniu wiedzy o aktualnym stanie faktycznym w przedmiotowym zakresie, a pomimo tego nie skorzystała z niej" - stwierdził. W jego ocenie dokument NIK "w jednostronnie negatywny sposób ocenia i opisuje nie tylko nadzór nad bezpieczeństwem żywności w Polsce, ale również sugeruje, jakoby polska żywność była gorsza jakościowo i mniej bezpieczna niż żywność dostępna w innych krajach". "Sposób prezentowanych informacji wpływa negatywnie nie tylko na zaufanie konsumentów, ale również wizerunek podmiotów branży spożywczej działających w Polsce, a także rolników i eksporterów żywności" - napisał wiceminister. Podkreślił, że NIK "nie rozumie celów przepisów prawa żywnościowego". "Zgodnie z obowiązującym prawem to nie systemy stworzone dla skutecznej kontroli urzędowej są głównym gwarantem bezpieczeństwa żywności, lecz przede wszystkim systemy bezpieczeństwa wdrożone przez przedsiębiorców" - ocenił. Kraska: Wnioski NIK są wyolbrzymione Waldemar Kraska poinformował również, że organy urzędowej kontroli żywności "zacieśniły współpracę, czego przykładem może być m.in. porozumienie zawarte w 2018 r. pomiędzy Państwową Inspekcją Sanitarną i Inspekcją Weterynaryjną". "Porozumienie to w sposób jednoznaczny określiło kompetencje inspekcji do nadzoru nad określonymi grupami podmiotów. Ponadto, Inspekcje współpracują w ramach obowiązujących systemów międzynarodowych, np. Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach oraz systemu pomocy i współpracy administracyjnej. Pomimo dostępnych dowodów na owocną współpracę obu Inspekcji, NIK nie odnosi się do pozytywnych skutków podpisanego porozumienia" - uznał. W ocenie Kraski "wnioski NIK, jak również ocena działania Państwowej Inspekcji Kontroli, były w wielu aspektach nieaktualne, niewłaściwe i wyolbrzymione, a w niektórych przypadkach podważały także założenia ustawodawstwa". "Polska jest jednym z krajów, który bada żywność pod kątem zawartości substancji dodatkowych, a także kryteriów czystości tych substancji, dlatego też wskazywanie tego obszaru jako niewłaściwie nadzorowanego jest nieuprawnione i stawia jakość polskiej żywności w złym świetle" - podsumował wiceszef MZ.