Na placu Piłsudskiego warszawiacy i ci, którzy zjechali się tu z całej Polski, gromadzili się już od 7 rano. O godz. 8.56 - dokładnie tydzień po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem - w całym kraju zawyły syreny alarmowe, a w kościołach biły dzwony. Syreny odezwały się także w południe, kiedy na pl. Piłsudskiego rozpoczęły się państwowe uroczystości żałobne. 96 zdjęć ofiar katastrofy Na placu ustawiono podium, na którym stanął biały krzyż. Po jego obu stronach, na czarnym płóciennym ekranie, umieszczono w porządku alfabetycznym, w trzech rzędach, zdjęcia 96 ofiar katastrofy. Zdjęcia pary prezydenckiej - Lecha i Marii Kaczyńskich - otoczone były biało-czerwoną obwódką. Przed podium ułożono wielobarwny kobierzec z kwiatów. Wszystkie flagi na pl. Piłsudskiego opuszczone zostały do połowy masztów. Obecni byli przedstawiciele władz państwowych z marszałkiem Sejmu, pełniącym obowiązki prezydenta Bronisławem Komorowskim, marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem i premierem Donaldem Tuskiem. Był Episkopat, hierarchowie innych wyznań, generalicja oraz reprezentanci korpusu dyplomatycznego. Tuż po rozpoczęciu uroczystości aktor Olgierd Łukaszewicz odczytał fragment Apokalipsy św Jana, pamięć ofiar zebrani uczcili chwilą ciszy. Następnie odczytane zostały nazwiska wszystkich poległych w katastrofie prezydenckiego samolotu. "Zginął wybrany przez naród" - Niewiele jest takich chwil w dziejach narodu, w których wiemy i czujemy, że jesteśmy naprawdę razem, katastrofa pod Smoleńskiem do takich chwil należała. W tych dniach wszyscy czuliśmy to samo i tak samo. Świat runął nam po raz drugi w tym samym miejscu świata - powiedział marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Jak podkreślił, zginął "wybrany przez naród" prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. - Trudno o bardziej dramatyczny symbol ciągłości polskich losów i walki o niepodległe państwo - dodał marszałek Sejmu. Komorowski zaapelował, by nastrój wyciszenia i skupienia "przekroczył" dni żałoby narodowej. Jak mówił, spory powinny toczyć się o kształt i przyszłość Polski. - W ostatnich dniach widzieliśmy Polskę wyciszoną i skupioną. Chcielibyśmy, aby w imię tych, którzy tragicznie odeszli, ten nastrój przekroczył dni żałoby - mówił Komorowski. Jak podkreślił, w przyszłości będziemy się spierać nie raz, bo "taka jest ludzka natura i taki jest sens demokratycznego kanonu". - Nikt z nas nie pamięta, aby kiedykolwiek tak wielu tak wybitnych zginęło w jednej okrutnej chwili - powiedział premier Donald Tusk. - Tydzień temu dotarła do każdego z nas, do naszej ojczyzny tragiczna wiadomość o katastrofie i jej ofiarach, wiadomość która nie dotarła do naszych umysłów i serc chyba jeszcze do dziś - bo rozmiary tej tragedii, największe w dziejach powojennej Polski, przekraczają nasze możliwości rozumienia tego co się stało. (...)Musimy dalej ponieść ich marzenia i ponieść ich nadzieje, to największa rzecz, jaką możemy im dzisiaj dać. I pamiętać. Będziemy pamiętać - zapewnił premier. "Tragiczna śmierć dosięgła go na służbie" Łamiącym się głosem, z trudem powstrzymując łzy, szef gabinetu prezydenta Maciej Łopiński wspominał, że Lech Kaczyński 10 kwietnia był tak jak każdego innego dnia na służbie Rzeczypospolitej; zmierzał do Katynia, aby oddać hołd ofiarom ludobójczego mordu sprzed 70 lat. Na tej drodze dosięgła go tragiczna śmierć. - Leszku, Leszku, słowa: "patriotyzm, pamięć historyczna, polska tożsamość" nie były dla Ciebie pustymi dźwiękami - mówił Łopiński. Zwrócił się też z osobistymi słowami do żony prezydenta, która też zginęła pod Smoleńskiem: - Marylko, promieniowałaś ciepłem nie tylko na rodzinę, na nas wszystkich. Marylko, znałem Cię tyle lat, zawsze podziwiałem twoją mądrość, takt, niezależność poglądów". Podkreślił, że Rzeczpospolita delegowała do Katynia swoich najlepszych przedstawicieli. "Zginęliście na posterunku. Nie ma słów, żeby wypowiedzieć swój żal i ból - dodał Łopiński. Córka zmarłego tragicznie prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusza-Skąpskiego - Izabela, przypomniała cytat z III części "Dziadów" Adama Mickiewicza: "Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie". Słowa przestrogi przed zapomnieniem - mówiła - powtarzały osierocone córki i pozbawieni ojców synowie, w epoce komunizmu traktowani jak obywatele drugiej kategorii, na co dzień karani przez system za winy niepopełnione. Podkreśliła, że pielgrzymi, w tym przedstawiciele Rodzin Katyńskich, "samą swoją obecnością mieli dawać świadectwo swojemu przesłaniu". "Salwy zakończyły uroczystości" Trzy salwy karabinowe, oddane dla uczczenia 96 ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, zakończyły państwowe uroczystości żałobne. Następnie na pl. Piłsudskiego rozpoczęła się uroczysta msza święta w intencji ofiar. - Polska tragedia zjednoczyła nas Polaków i ludzi na całym świecie - powiedział metropolita warszawski, abp Kazimierz Nycz. Mszę miał celebrować kardynał Sodano, wysłannik papieża Benedykta XVI, nie dotarł on jednak do Warszawy z powodu zamknięcia przestrzeni powietrznej. Jego homilię podczas uroczystej mszy św. na pl. Piłsudskiego odczytał nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk. Jak napisał kard. Sodano, naród polski przez stulecia, w sercu Europy, był bastionem cywilizacji. "Tutaj zaczyn Ewangelii przeniknął życie ludu, podniósł go duchowo i dał mu horyzont nadziei, także w najtrudniejszych chwilach jego ponad tysiącletniej historii. Dziś ta sama Ewangelia oświeca naszą drogę, gdy płaczemy nad tymi, którzy niespodziewanie od nas odeszli" - napisał kardynał. Dodał, że najlepszą pomocą w stawianiu czoła próbom, jakie niesie ze sobą obecny czas, jest książka Jana Pawła II "Przekroczyć próg nadziei". W końcowej części mszy przedstawiciele Kościoła prawosławnego odśpiewali fragment panichidy, nabożeństwa żałobnego odprawianego w tradycji Kościołów wschodnich.Zwierzchnik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego - metropolita warszawski i całej Polski abp Sawa podkreślił, że poprzez golgotę katyńskiego lasu, zmarłym towarzyszy "blask prawdy Zmartwychwstałego Pana". Przedstawiciele Kościoła ewangelicko-augsburskiego podkreślili, że zarówno 70 lat temu, jak i przed tygodniem, Kościół poniósł nieodżałowaną stratę. Modlili się za tragicznie zmarłych oraz ich rodziny. "Śmierć 96 osób w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem ujawnia nam nowe wartości każdej z nich; cały naród je odkrył i głosi" - powiedział na zakończenie mszy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik. Jego zdaniem, ta tragiczna śmierć ujawniła wiele spraw niezwykłych, ukazała nowe oblicze polskiego narodu, który - jak mówił hierarcha - "może ma i wady, ale zobaczyliśmy i dotknęliśmy po prostu jak wielkie ma serce". Kondukt do archikatedry Wieczorem, w uroczystym kondukcie, z Pałacu Prezydenckiego - który był domem Marii i Lecha Kaczyńskich przez niemal pięć lat - do warszawskiej archikatedry odprowadziła parę prezydencką najbliższa rodzina, duchowieństwo, przedstawiciele wojska i tłumy Polaków zgromadzone na trasie przejazdu. Chwilę wcześniej, w Sali Kolumnowej, gdzie trumny Marii i Lecha Kaczyńskich spoczywały w ostatnich dniach, metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz odprawił egzekwie. Następnie para prezydencka opuściła po raz ostatni Pałac Prezydencki. Trumny umieszczono na armatnich lawetach. Ten przywilej przysługuje prezydentowi jako zwierzchnikowi polskich sił zbrojnych. Dzwoniły dzwony warszawskich kościołów, grała wojskowa orkiestra. Kondukt poprzedzała wojskowa asysta honorowa na koniach. Zgromadzeni na trasie przejazdu ludzie rzucali na trumnę kwiaty. O godz. 18 w katedrze odprawiono mszę świętą w intencji Lecha i Marii Kaczyńskich. - Po śmierci Lech Kaczyński zdobył szacunek nawet tych, którzy za życia nie zawsze podzielali jego poglądy. (...) Wszyscy znaliśmy pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako oddanego syna naszej ojczyzny, jako wielkiego Polaka i gorącego patriotę. Jednak dopiero po tragicznej śmierci ukazuje się przed światem cały wymiar jego wielkości, człowieka i męża stanu - mówił w homilii prymas Polski abp Henryk Muszyński. Po zakończeniu mszy rozpoczęło się całonocne czuwanie modlitewne przy trumnach prezydenckiej pary. W niedzielę zostaną one przewiezione samolotem do Krakowa, gdzie spoczną na Wawelu. Tu prowadziliśmy relację na żywo z sobotnich uroczystości żałobnych na Placu Piłsudskiego W niedzielę 18 kwietnia o godz. 14.00 zapraszamy na www.interia.pl i www.rmf24.pl na transmisję na żywo z uroczystości pogrzebowych pary prezydenckiej w Krakowie