Policjanci po dwukrotnym przeszukaniu samochodu komendanta znaleźli pakiet kart do głosowania z opisem jakoby karty te były załącznikiem do protokołu wyborczego. To są karty wypełnione i ustalamy w tej chwili, na jakim etapie znalazły się one u naszego podejrzanego - potwierdza doniesienia RMF FM Renata Mazur z prokuratury okręgowej Warszawa - Praga. Komendant z Białołęki odmówił składania wyjaśnień w tej sprawie. Prokuratorzy przesłuchali już jednak kilku członków obwodowej komisji wyborczej, do której miały trafić karty. Nieoficjalnie wiadomo, że twierdzą oni, że w ich komisjach wszystko się zgadza. Karty są w tej chwili w policyjnym laboratorium, gdzie specjaliści badają zostawione na nich ślady i odciski palców. Za kilkanaście dni będzie gotowa ekspertyza i będzie wiadomo, ile osób i kto konkretnie miał z nimi kontakt. Gdyby się okazało, że karty rzeczywiście zabrano, by sfałszować wybory, to Państwowa Komisja Wyborcza po stwierdzeniu, że miało to znaczący wpływ na wynik, może w tej sytuacji nawet unieważnić wybory w Warszawie. W stolicy w pierwszej turze wygrała Hanna Gronkiewicz-Waltz, która dostała ponad 53 proc. głosów.