uznało za dowody rzeczowe w śledztwie. Są złożone w szpitalnym archiwum. Aby je przejrzeć, lekarz musi wpisać się do specjalnego zeszytu. - Założono go po to, by było wiadomo, kto i w jakim celu przegląda historie pacjentów - sugerują rozmówcy stołecznego dziennika. Ponad sześć tysięcy kart CBA zabrało ze Szpitala MSWiA w czerwcu. Miało to związek ze śledztwem dotyczącym dr. Mirosława G., byłego ordynatora kardiochirurgii. Podniósł się alarm, bo zawierały one tajemnice lekarskie. Po nagłośnieniu sprawy część kart zwrócono do szpitalnego archiwum. Jednak wciąż lekarzom trudno się do nich dostać. - Jeśli ktoś z nas chce sięgnąć do historii choroby pacjenta, dowiaduje się o tym CBA - mówią "ŻW" rozmówcy z Wołoskiej. Twierdzą, że dostanie się do tych kart, które są w szpitalu, ale mają "etykietę" dowodów rzeczowych, jest obwarowane specjalnymi wymogami. A te odstraszają i utrudniają pracę. - Pacjent leczył się u nas z powodu cukrzycy. Teraz ma problemy z nerkami. Gdy chcę spojrzeć do historii choroby, muszę wpisać, kim i dlaczego się interesuję - opowiada jeden z lekarzy. Nie ma wątpliwości, że wiedza z tego specjalnego zeszytu jest przeznaczona dla CBA. Agenci wciąż mają u siebie dwa tysiące oryginałów kart pacjentów. - By do nich sięgnąć, trzeba zgody biura - twierdzą rozmówcy gazety. W ich relacji wygląda to tak: zgłaszam potrzebę przeczytania karty, dyrekcja szpitala dzwoni do CBA, przyjeżdża agent i dopiero potem mogę taką kartę dostać. Jednak według rzeczniczki szpitala Anny Malinowskiej, o wgląd w oryginały nikt się nie stara, bo na miejscu są kopie. - Ale te również są pod kontrolą - twierdzą lekarze. By uniknąć pytań i nieuzasadnionych podejrzeń o zainteresowanie pacjentem, lekarze często rezygnują z sięgania do historii chorób. - Mam się tłumaczyć, to daję sobie spokój - mówi jeden z nich. - Jak mam normalnie pracować, czując na plecach oddech CBA?. - Lekarze mają dostęp do dokumentacji zgromadzonej w archiwum - mówi Malinowska. Ale przyznaje: "Istotnie, mamy w archiwum oddzielne pudło, w którym są karty będące dowodami rzeczowymi. Ci, którzy chcą się z nimi zapoznać, wpisują się do specjalnego zeszytu". - CBA wczoraj nie odpowiedziało na nasze pytania - informuje "Życie Warszawy".