Demonstracje organizuje koalicja "Zjednoczeni Przeciwko Rasizmowi", w skład której wchodzą m.in. organizacje pozarządowe, religijne i ugrupowania polityczne. W niektórych miastach w ten weekend odbyć się mają również manifestacje środowisk narodowych, którym przyświeca hasło "Przeciwko wschodniej imigracji" - "Nie damy się podzielić przez skrajną prawicę, która wraz z częścią mediów próbuje szczuć ludzi przeciw sobie. Nie damy się podzielić, przez nienawiść i strach - deklarowała na konferencji prasowej zapowiadającej sobotnie akcje jedna z organizatorek Ellisiv Rognlien z Pracowniczej Demokracji. "Fala rasizmu przetacza się przez Polskę. Osoby o ciemniejszym kolorze skóry są atakowane, bite, obrażane. Trwa nagonka na uchodźców. Nienawiść rodzi przemoc" - piszą na portalu społecznościowym organizatorzy manifestacji. "Nie damy się podzielić cynicznym politykom szczującym nas na siebie nawzajem. "Nie damy się podzielić, rasistowskim piewcom nienawiści i pogardy. Nie damy się podzielić mediom, handlującym strachem i tanią sensacją - deklarują. Demonstracje przeciwników rasizmu zaplanowano m.in. w Warszawie, Toruniu, Wrocławiu, Lublinie, Gdańsku, Szczecinie, Słupsku, Łodzi i Krakowie. To część Międzynarodowego Dnia Walki z Rasizmem ustanowionego przez ONZ W 1966 r. i obchodzonego 21 marca. Dzień ten ma przypominać o tragicznych wydarzeniach, jakie miały miejsce 21 marca 1960 r. w miasteczku Sharpeville w Republice Południowej Afryki. W trakcie odbywającej się tam manifestacji policja zaczęła strzelać do demonstrantów, w wyniku czego zginęło 69 osób. Protestowano wówczas przeciw wprowadzonemu osiem lat wcześniej tzw. Prawu o przepustkach, które stanowiło jeden z elementów polityki apartheidu. Prawo to zmuszało czarnoskórych obywateli do noszenia specjalnych przepustek, które zawierały fotografię, szczegóły dotyczące miejsca urodzenia, zatrudnienia, płaconych podatków oraz kontaktów z policją. Przepustki musiały być okazywane na każde wezwanie policji, a poruszanie się bez nich było praktycznie niemożliwie.