"Zamierzam rozszerzyć wniosek o ekshumację Przemysława Gosiewskiego o przeprowadzenie badań spektralnych. Chodzi o sprawdzenie, czy w ciałach, a zwłaszcza w płucach, pasażerów znajdują się ślady helu. Obecność tego pierwiastka, który przecież nie występuje w naturze, mogłaby wyjaśnić bardzo szybkie opadanie samolotu oraz wzmożenie mgły" - powiedział "Wprost" Rogalski, który reprezentuje część rodzin ofiar katastrofy, między innymi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Pytany o to, czy wniosek to wyraz podejrzeń o zamach, pełnomocnik stwierdził: "Skoro prokuratura zlecała badania chemiczno-radioaktywne a sami Rosjanie wykonywali badania toksykologiczno-chemiczne, to powinno się też sprawdzić obecność helu". Pomysł Rogalskiego skrytykował mecenas Aleksander Pociej, inny z pełnomocników w smoleńskim śledztwie. "Sprawdzanie szybkości opadania samolotu tym sposobem jest bez sensu. Przecież z czarnych skrzynek i z nagrań z wieży jasno wynika, że tupolew obniżał się stopniowo. Piloci mieli świadomość tego, co dzieje się z maszyną. Jeśli zaś chodzi o wpływ helu na mgłę, to wolę się nie wypowiadać, bo nie mam na ten temat żadnej wiedzy" - tłumaczył "Wprost". Na początku kwietnia prokurator generalny Andrzej Seremet poinformował, że prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wykluczyła, by 10 kwietnia w Smoleńsku doszło do zamachu terrorystycznego. Zarazem prokuratorzy na konferencji prasowej mówili, że wciąż nie wiedzą, co było przyczyną tragedii. Mec. Rogalski komentował wówczas, że "prokuratura przedwcześnie wykluczyła zamach w Smoleńsku". Według pełnomocnika, nie można wykluczać wersji zamachu do momentu, gdy nie zbada się wraku. A jak wiadomo - takich czynności prokuratorzy jeszcze nie wykonali. - Żaden biegły nie badał wraku samolotu, jak również brakuje oryginałów chociażby nagrań z kokpitu samolotu Tu-154, także z wieży lotu - tłumaczył mecenas.