On oraz przewodniczący polskiej komisji badania wypadków lotniczych szef MSWiA Jerzy Miller spotkali się z posłami z komisji obrony, by przedstawić informacje o pracach prokuratury i komisji. Parulski podał, że w Smoleńsku jest jego zastępca gen. Zbigniew Woźniak, który uczestniczył w przeszukaniu z ramienia strony polskiej. - Przeczesania terenu dokonało 50 funkcjonariuszy - powiedział posłom Parulski. Pytany ilu prokuratorów prowadzi tę sprawę, poinformował, że 10 kwietnia powołał zespół śledczy składający się z 7 prokuratorów, później doszła ósma osoba. W Polsce kolejnych siedmiu działało w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. - Ale nie zapominajmy o 900 żandarmach, którzy uczestniczyli w oczyszczaniu, kompletowaniu i wydawaniu rodzinom rzeczy osobistych - powiedział Parulski. Poinformował zarazem, że polska prokuratura wojskowa chce przeprowadzić niezależne badania fonoskopijne zapisów zarejestrowanych na tzw. czarnych skrzynkach prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem. - Polska procedura karna wymaga, aby nie zadowalać się jedynie wynikami pracy komisji badania wypadków lotniczych, czy też wynikami pracy Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Na potrzeby naszej procedury karnej i ewentualnych rozstrzygnięć co do winy niezbędne jest przeprowadzenie kluczowych dowodów w formie zasięgnięcia opinii biegłych - mówił. Naczelny prokurator wojskowy dodał, że obecnie polska prokuratura nie dysponuje jeszcze zapisem ze skrzynek. - Nasze zabiegi szły w tym kierunku, aby jak najszybciej dostać owe zapisy (...) w najbliższym czasie nasz wniosek o pomoc prawną w postaci zgrania owych treści w czarnych skrzynkach nastąpi i ten dowód zostanie przekazany stronie polskiej po to, żebyśmy mogli przyspieszyć prace - powiedział Parulski Miller oświadczył, że szczegóły pracy komisji badającej katastrofę prezydenckiego samolotu objęte są zasadą poufności. - Komisja bada wypadek, ale nie orzeka o winie, pracuje w trybie niejawnym - zaznaczył Miller. - Przy mnóstwie pojawiających się hipotez komisja milczy; ale milczy, bo musi, i nie zmieni swojego postępowania, bo nie może - dodał i zaapelował, by ze względu na niejawność nie pytać go o przebieg zdarzeń. Zapowiedział, że komisja komunikuje się z otoczeniem poprzez oświadczenia i dodał, że ostatecznym dokumentem z prac będzie raport końcowy, raporty cząstkowe będą zaś ogłaszane przed końcowym opracowaniem. - Nie unikniemy ich - przyznał. Antoni Macierewicz (PiS) pytał, dlaczego do tej sprawy nie zastosowano polsko-rosyjskiej umowy z 1993 r. (która pozwoliłaby stronie polskiej przejąć badanie). Według posła w ten sposób "powierzyliśmy Rosji los wiedzy" o całej sprawie. Polsko-rosyjska umowa z 1993 r. nie mogła być zastosowana, konwencja chicagowska dobrze się do tego nadaje - odpowiedział mu minister Miller. W jego opinii, umowa z 1993 r. dotyczyła zupełnie innych sytuacji, bo powstała, by zapewnić możliwość wycofywania wojsk rosyjskich z terytorium b. NRD i Polski. - Tak naprawdę to są tylko ramy umowy, które dopiero trzeba wypełnić treścią. Czego pan oczekiwał? Że Polska i Rosja przez tydzień będzie dopracowywać tę umowę? - odpowiadał Miller. Dodał, że "nie unikniemy raportów cząstkowych" polskiej komisji badającej katastrofę. Podkreślił zarazem, że chciałby, aby taki raport "coś rozjaśniał" i żeby po nim nie było więcej pytań niż przed raportem. Macierewicz replikował, że szefowa MAK Tatiana Anodina, według niego, miała powiedzieć, że "czarne skrzynki" z samolotu w ogóle nie będą przekazane Polsce, a - jeśli premier Rosji Władimir Putin się zgodzi - Polska uzyska do nich dostęp. - To właśnie jest ten "los wiedzy" - powiedział. - A jeśli będzie inaczej niż pan mówi, to mam nadzieję, że - staropolskim obyczajem - pan odszczeka? - zapytał Miller. - Myślę, że powinien się pan miarkować" - odparł Macierewicz. W tym momencie Miller opuścił posiedzenie sejmowej komisji obrony. Uzasadnił to obowiązkiem stawienia się na czwartkowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Prok. Parulski zapowiedział, że w najbliższym czasie prokuratura planuje zasięgnąć opinii specjalistów dotyczącej warunków klimatycznych i meteorologicznych rejonu, w którym doszło do katastrofy. Ujawnił też, że prokuratura podjęła działania odnośnie uzyskania także innej opinii w sprawie dotyczącej "ewentualnych śladów oddziaływania środkami m.in. chemicznymi, wybuchowymi, radiacyjnymi na przedmioty zabezpieczone na miejscu katastrofy". Według prokuratury w polskim śledztwie łącznie przesłuchano ok. 100 osób, planowane jest przesłuchanie jeszcze kilkudziesięciu kolejnych. Na końcowym etapie jest gromadzenie dokumentacji związanej z przygotowaniem i zabezpieczeniem wizyty prezydenta w Katyniu. - Żandarmeria Wojskowa na bieżąco realizuje wydawanie osobom najbliższym dla zmarłych zabezpieczonych przedmiotów osobistych (...) do tej pory wydano łącznie 1163 pakiety przypisane konkretnym osobom, zostały jeszcze 92 pakiety - poinformował Parulski. Przedmioty wydano też czterem instytucjom państwowym - dodał.