Ppłk Stroiński jako ostatni wylądował w Smoleńsku tupolewem - 7 kwietnia 2010 roku z premierem Donaldem Tuskiem. Rozmowa z "Wprost" to pierwszy jego obszerny wywiad w polskich mediach po katastrofie smoleńskiej. "Wszyscy w 36. specpułku mieli zakaz rozmów z mediami. A to właśnie piloci są oskarżeni o spowodowanie katastrofy smoleńskiej, więc nie mieliśmy jak bronić ich dobrego imienia" - przyznaje były szef eskadry w 36 pułku. Jego zdaniem wiele tez z raportu Millera jest nieprawdziwych: "Choćby stwierdzenie, że piloci byli źle wyszkoleni. Według mojej opinii piloci w 36 Pułku byli bardzo dobrze wyszkoleni. Arek (kpt. Protasiuk - przyp. red) lądował w Smoleńsku wielokrotnie, w tym trzy dni przed katastrofą, 7 kwietnia, na prawym fotelu. Ja siedziałem na lewym". Kolejną teza, z którą Stroiński się nie zgadza, jest to, że kpt. Protasiuk przestawił sobie ciśnienie z aktualnego panującego na lotnisku na standard, na ciśnienie 1013: "Moim zdaniem to nie tak, że ktoś chciał wyłączyć EGWPS (system ostrzegający pilotów o zbliżaniu się ziemi - przyp. red), bo do EGWPS mamy drugi przycisk, który można nacisnąć i nie ma głosu. Moim zdaniem mogło chodzić o to, że wysokościomierz był w stopach, a Arek być może chciał go przełączyć w metry. I się pomylił". Stroiński twierdzi, że hipoteza z naciśnięciem "uchodu" też jest wątpliwa: "Nie wierzę w takie rzeczy, że pilot przez ileś sekund naciska przycisk odejścia i nic nie robi. To jest totalna bzdura (...) Byliśmy tak wyćwiczeni, że jeśli nie zadziałał, to od razu, natychmiast robilismy to w rękach". "Zastanawiam się nad postępowaniem załogi, nad tym, że oni wbrew własnej woli wykonywali dalej lot. Bo nie wiemy przecież, czy nastąpiła usterka techniczna samolotu" - mówi "Wprost" ppłk Stroiński. Według niego mogło to być na przykład zablokowanie sterów samolotu. Forum: Co było przyczyną katastrofy smoleńskiej?